Na pomorskich drogach coraz więcej kierowców zza wschodniej granicy. W związku z tym częściej dochodzi do kolizji z udziałem Rosjan. Co robić, gdy kolizja przydarzy się nam? W takiej sytuacji znalazł się nasz słuchacz pan Tomasz. Kierowca auta z Obwodu Kaliningradzkiego wjechał w tył jego samochodu. Pan Tomasz wezwał policję. Jak mówi, kierowca był bardzo życzliwy, ale nie do końca było wiadomo, co zrobić dalej. Nasz słuchacz nie dostał od niego żadnych danych, ani dokumentu o kolizji.
Jak tłumaczy młodszy aspirant Joanna Skrent z pomorskiej policji, taka kolizja prawie nie różni się od innych. – Kierowcy mogą porozumieć się we własnym zakresie, choć większość wzywa policję. Funkcjonariusze spisują protokół zdarzenia, który po kilku dniach można odebrać w komendzie po uiszczeniu 17 złotych opłaty skarbowej. Z takim zaświadczeniem należy udać się do ubezpieczyciela sprawcy kolizji, mówi policjantka.
Obywatele Federacji Rosyjskiej powinni mieć przy sobie tzw. zieloną kartę, często wystawioną przez przedstawicielstwo działających w Polsce ubezpieczalni. O pomoc poprosić można również własnego ubezpieczyciela albo Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Ta instytucja odpowiada także w przypadku, gdy kierowca zielonej karty nie posiada. W zeszłym roku na Pomorzu doszło do siedmiu wypadków i 71 kolizji z udziałem obywateli Federacji Rosyjskiej.