Negatywna decyzja Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju w sprawie Trasy Kwiatkowskiego w Gdyni. Droga nie zostanie wpisana na listę tras krajowych. Miasto od dłuższego czasu walczy o to, aby trasa została przekształcona z powiatowej na krajową, co oznaczałoby podniesienie maksymalnego dopuszczalnego nacisku na oś z aktualnych 8 do nawet 11,5 tony. Trasą każdego dnia jeżdżą auta, które przekraczają dopuszczalny limit. – Na dobrą sprawę, jeżeli Inspekcja Transportu Drogowego byłaby instytucją złośliwą, żaden pojazd z ładunkiem nie przejechałby z baz kontenerowych do autostrady, zauważa Tomasz Rejek z Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych.
Jak czytamy w stanowisku ministerstwa: „Dopuszczenie na Trasie Kwiatkowskiego ruchu pojazdów o dopuszczalnym nacisku pojedynczej osi do 10 t możliwe jest poprzez wprowadzenie nowej organizacji ruchu. Zatwierdzenie nowej organizacji ruchu na Trasie Kwiatkowskiego leży w kompetencjach Prezydenta Miasta Gdyni, będącego organem zarządzającym ruchem w mieście. Właściwym rozwiązaniem jest też zaliczenie Trasy Kwiatkowskiego do kategorii dróg wojewódzkich, co następuje w drodze uchwały sejmiku województwa w porozumieniu z ministrami właściwymi do spraw transportu oraz obrony narodowej.” Oba rozwiązania odrzuca jednak wiceprezydent Gdyni Marek Stępa. Jak mówi, miasto nie widzi podstawy prawnej, aby samodzielnie zmienić dopuszczalne obciążenia. – W państwie prawa takich rzeczy robić nie można. Pismo urzędnika ministra nie stanowi w Polsce prawa, argumentuje wiceprezydent.
Jak dodaje, nadanie Trasie Kwiatkowskiego kategorii wojewódzkiej jest zaniżaniem jej funkcji, skoro łączy krajowy system dróg z granicą państwa w porcie o znaczeniu krajowym.
Na zmianę ustawowych obciążań dróg zdecydował się Gdańsk, zezwalając na wjazd ciężkich aut, między innymi na ulicę Budowlanych i Elbląską. Zdaniem ministerstwa: „Zaliczenie Trasy Kwiatkowskiego do kategorii dróg krajowych budzi wiele wątpliwości z uwagi na fakt, że Trasa Kwiatkowskiego nie spełnia większości kryteriów kwalifikacji dróg do tej kategorii. Oznacza to, że przed włączeniem tej drogi do sieci dróg krajowych, konieczne byłoby jej dostosowanie do odpowiednich parametrów poprzez działania dostosowawcze (m.in. likwidacja zjazdów na nieruchomości położone wzdłuż tej trasy), których koszty musiałby ponieść samorząd jako właściciel drogi. W perspektywie planowanej przebudowy trasy do pełnej nośności rozwiązanie takie wydaje się być niekorzystne dla samorządu”. Ta odpowiedź najbardziej zaskoczyła Marka Stępę. Jak powiedział urzędnik, problem polega na tym, że droga ma odpowiednią klasę i nie ma też zjazdów z niej bezpośrednio na prywatne posesje. Miasto przygotowuje jednak projekt technicznego podniesienia nośności trasy z 10 do 11,5 ton. Inwestycja miałaby kosztować około 200 milionów złotych.
Jak dodaje Marek Stępa, zainteresowany zmianą kategorii drogi jest też port. Miasto zamierza poprosić o pomoc urzędników zajmujących się żeglugą.