Kierowca zasnął, bus z sześcioma pracownikami budowlanymi wpadł do ogrodu. Kobieta ledwo zdołała uciec. Chwilę wcześniej, w tym samym miejscu, pieliła ogród. Do zdarzenia doszło na krajowej szóstce w Mianowicach koło Słupska przed godziną 16.00.
– Ja go tylko widziałem, jak bokiem – prawą stroną w rowie – leciał w kierunku naszego domu, i tak z pięćdziesiąt metrów. Potem widok zasłoniły mi drzewa, bo byłem w polu, kawałek od domu. Słyszałem huk – opowiada właściciel posesji, na którą wpadł dostawczy ford transit.
„BAŁAM SIĘ, ŻE UDERZY W DOM”
Żona mężczyzny zapłakana opowiada przebieg zdarzeń: – Pieliłam chwasty dokładnie w tym miejscu, w które uderzył samochód. Przerwałam pracę i chciałam pójść do domu się napić. Gdy byłam koło domu, dwadzieścia metrów od tego miejsca, usłyszałam huk i zobaczyłam, jak samochód wpada do ogrodu. Bałam się, że uderzy w dom. Gdybym tam pracowała chwilę dłużej, to nie wiem, czy zdołałabym uciec.
KIEROWCA PRZYZNAŁ, ŻE ZASNĄŁ ZA KIEROWNICĄ
Na szczęście nikomu nic się nie stało. Samochód zniszczył przydrożny bilbord, płot i część ogrodu. Oprócz kierowcy, samochodem podróżowało sześciu pracowników budowlanych z województwa zachodniopomorskiego.
Kierowca przyznał, że zasnął. Jeden z pasażerów w ostatniej chwili szarpnął za kierownicę i skierował samochód w płot, by uniknąć wjechania w dom. Policja zakwalifikowała zdarzenie jako kolizję.
Przemysław Woś/puch