Liczba informacji na temat koronawirusa przyczynia się do wzrostu paniki. „Wtedy jeszcze łatwiej dopadają nas infekcje”

Ostatnie posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego odbyło się w 2016 roku i było związane ze szczytem NATO w Warszawie. Obecne poświęcone zostało współdziałaniu i zapobieganiu koronawirusowi. Czy codzienne informacje o zamykaniu szkół, kościołów, kolejnych zakażonych, wzroście liczby zmarłych może się przyczynić do niepotrzebnego wzrostu poziomu lęku czy wręcz paniki? W Komentarzach Radia Gdańsk gośćmi Andrzeja Urbańskiego byli Lech Makowiecki, poeta, kompozytor, scenarzysta i felietonista oraz Ewa Liegman, prezes zarządu Hospicjum Pomorze Dzieciom.

–  Zachowanie zdrowego rozsądku jest głównym zaleceniem. Przy stresujących sytuacjach łatwiej dopada nas infekcja, więc niechcący możemy wpaść w taką spiralę stresu i strachu – powiedziała Ewa Liegman.
 
– Bardzo długo nie było w naszej części świata konfliktów czy epidemii, więc utraciliśmy surwiwalowe umiejętności. Przeraża nas choćby wyłączenie prądu. Być może w szkołach powinno się uczyć, jak przetrwać różnego rodzaju klęski – dodał Lech Makowiecki.

POSŁUCHAJ:

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj