Duch gestapowca straszy w Tczewie? Historia nazisty, który za swoje czyny miał zostać skazany na wieczne potępienie
Kroki, szczęk łańcuchów, skrzypienie drzwi i okien, a do tego jakieś nieludzkie jęki. Straszy w Tczewie…
Kroki, szczęk łańcuchów, skrzypienie drzwi i okien, a do tego jakieś nieludzkie jęki. Straszy w Tczewie…
Nie pijali rumu, nie mieli papug i nie znali armat – taki obraz nie przystoi piratowi znanemu nam z filmów. Ale na Bałtyku w średniowieczu mieliśmy jednak własnych, właśnie takich i, choć do Czarnobrodego dzieliło ich kilka stuleci, także potrafili zdenerwować – i złupić oczywiście – duńskich czy hanzeatyckich handlarzy.
Tuż za granicami Gdańska, w Sopocie – jednym z najbardziej znanych dawniej i dziś kurortów – stoi bardzo charakterystyczny budynek znany chyba każdemu mieszkańcowi Trójmiasta. To sopocki kościół garnizonowy. Jest pewien element łączący go z Gdańskiem – architekt, który podobną budowlę zaprojektował we Wrzeszczu. To jednak nie koniec niespodzianek. W sopockiej, liczącej ponad wiek świątyni znajdziemy kafle wyprodukowane przez jedną z firm tworzących słynną
Początek XIX wieku. Przez Europę przetaczają się francuskie wojska. Trwają wojny napoleońskie. Żołnierze Księstwa Warszawskiego, żołnierze rosyjscy, francuscy i pruscy – wszyscy oni w pewnym momencie przeszli w marszu przez Pomorze. Trafili także do Gdańska.
Pomorskie kościoły, a w kościołach… szczątki świętych. Niestety, podobnymi, a nawet tymi samymi relikwiami, szczycą się nie tylko różne kościoły w innych częściach Polski, ale i świata. Co pozostało nam w spadku po średniowieczu? Gdzie jest fragment świętej Brygidy, ile głów miała święta Barbara i która z nich była w Gdańsku, a która w Malborku? Czym powleczone są tajemnicze czaszki ukryte w pelplińskich relikwiarzach i gdzie przechowywana jest pięta świętego Jerzego?
Kalatrawensi, bo tak się nazywali, trafić mieli na Pomorze z dalekiej Hiszpanii. Zostali tu kilkanaście lat i ślad po nich zaginął. Kim byli, czym się zajmowali i co wiemy o cysterskich rycerzach zakonnych? Historię opowiada pomorski przewodnik Marcin Szumny.
Kariera czekolady w Gdańsku była błyskawiczna, mimo to, że jako nowość z Europy Zachodniej dotarła do grodu nad Motławą z lekkim opóźnieniem. Spożywano ją początkowo trochę inaczej niż obecnie. W jaki sposób przygotowywano ten luksusowy produkt, kto lubił go najbardziej i dlaczego niektórzy uważali ją za danie postne?
© 2024 - Radio Gdańsk