Relacje_archiwum



Wybierzmy się na rejs jachtem

Sebastian Kwiatkowski i Kuba Gosk spędzają czas aktywnie. Udali się do gdyńskiej mariny. Zobaczymy czy załapią się na rejs jachtem? Posłuchajcie!

Pięknie się żegnamy! Na Wyspę Sobieszewską na pewno wrócimy

Kiedy przyjechaliśmy, było bardzo wcześnie i z Wyspą Sobieszewską witaliśmy się sami. Teraz otaczają nas tłumy plażowiczów, pięknie świeci słońce i jest bardzo wakacyjnie. Dzień na Wyspie minął nam bardzo szybko, ale jedno jest pewne – na pewno tu wrócimy i na pewno w tym składzie! Dzisiejszy program prowadzili Magda Świerczyńska-Dolot i Grzegorz Armatowski, za relację zdjęciową odpowiedzialne były Ania Michałowska i Agnieszka

DSC 3332
Relacje_archiwum

I kolejni turyści. Tym razem rowerowi

– W Sobieszewie i okolicach są wspaniałe ścieżki rowerowe. Dzisiaj mamy zamiar pojechać do rezerwatu, gdzie obejrzymy foki – mówią spotkani przez nas turyści.

DSC 3325
Relacje_archiwum

Na wakacje do Sobieszewa aż z Częstochowy. „Piękne plaże i blisko Gdańska”

Spotkaliśmy rodzinę, która przyjechała do Sobieszewa aż z Częstochowy. Pani Karolina i pan Artur i ich dwóch synów są tu na wakacjach od poniedziałku. – Bardzo miło spędzamy czas, chodzimy na długie spacery, siedzimy na plaży. Jest blisko do Gdańska, więc chłopcy mogą poznać do Trójmiasta – zachwala pani Karolina.

DSC 3317
Relacje_archiwum

W poławianiu bursztynu jest najlepszy. „Kiedy mija sztorm, nic mnie nie powstrzyma przed pójściem na połów”

– Tytuł nieoficjalnego mistrza w poławianiu bursztynu nadała mi prasa i telewizja. To moja pasja, można ją porównać do gorączki złota. Tata zabrał mnie na połów, gdy miałem 6 lat. Od tej pory zawsze po sztormie idę szukać bursztynu. Nic mnie nie zatrzyma. Czekam, aż woda zacznie wyrzucać patyki. Najlepszym wskaźnikiem są mewy. Żadne wykrywacze nie są potrzebne. Najlepiej łowi się jesienią i zimą. Niestety klimat się

DSC 3285
Relacje_archiwum

„Na Wyspę dotarłam ze Wschodu w 1946 roku. Było tu pięknie, kwitły fiołki”

– Dotarłam na Wyspę w kwietniu 1946 roku. Kiedy przyjechałam, kwitły fiołki i niezapominajki. Nie było milicji, lekarzy. Musieliśmy jeździć do Gdańska. Turyści w pierwszych latach zwalili się z Warszawy. Zajmowali strychy, komórki i tu odpoczywali. Opowiadali o Powstaniu. Nie zamieniłabym tego miejsca na inne. Na co dzień mieszka się dobrze, jest mi tu dobrze – opowiada pani Maria.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj