Gdańszczanie są sknerami. Obserwacje Węgra podczas wizyty w 1617 r.

Dickmann-Katownia

Gdańsk z początku XVII wieku oglądany oczami obcokrajowca. Nakładem Oficyny Gdańskiej ukazała się książka Mártona Csombora „Podróż do Gdańska”, która jest swoistym reportażem sprzed 400 lat.
Szlachcic węgierski zwiedzał różne miejsca w Europie i jako bystry obserwator, niepozbawiony talentu literackiego, opisywał swoje przeżycia. Jednym z miejsc, które odwiedził był gród nad Motławą. W jego dzienniku znajdziemy opisy najważniejszych budynków, np. Ratusza Głównego Miasta, Wielkiej Zbrojowni, Dworu Artusa i kościołów. Można także dowiedzieć się jak żyli dawni gdańszczanie, jakie mieli zalety, wady i zwyczaje.

– Lud tutejszy takim odznacza się sknerstwem, że nawet od dziadów proszalnych ściąga podatki – pisał Márton Csombor. Zaznaczył też, że przytułkach dla ubogich… wcale nie było biedaków! – Nigdy do przytułków nie przyjmują ubogiego wędrowca czy innego biedaka, lecz jak u nas rękodzielnicy wykupują akt cechowy, tak tu nabywa się za sto florenów mieszkanie w przytułku. Wielu bogaczy każe je sobie zawczasu opłacić, w ten rozumując sposób: człowiek nigdy nie wie, w jakiej kondycji zastanie go dzień śmierci, w przytułku zaś nie zabraknie jadła i napojów do końca życia. Tak więc przytułki, zamiast być przytułkami, są zajazdami.

Węgra zdumiały także kukły, które były prezentowane w Zbrojowni. – Wszedłszy zaś do środka, ujrzysz trzy kukły, które, nim dotkniesz, uważać będziesz za żyjące. Ubrane są one w drogie szaty kitajkowe i sukienne niczym jakowiś rycerze. Oczy ich nigdy nie spoczywają, lecz obracają się nieustannie, budząc grozę. Kukły często głowami wstrząsają, a rękami grożą. W dłoni jedna z nich dzierży samopał, z którego byłaby mi zapewne wymierzyła w głowę, gdyby mnie od niej nie odsunięto. Kilka dni temu pewien pan polski stracił z jej ręki całą brodę.

Z relacji Mártona Csombora można dowiedzieć się ile było bękartów w Gdańsku, że kobiety wychodziły za mąż mając średnio 32 lata, opisane są także miejsca wypoczynku dawnych gdańszczan. Mimo więc, że upłynęło 400 lat od wydania „Podróży do Gdańska”, współczesny czytelnik znajdzie w książce wiele ciekawostek. XVII-wieczny tekst został opatrzony komentarzami Wacława Zawadzkiego, które pochodzą z wydania książki z 1961 r. oraz współczesne Andrzeja Januszajtisa, który bazował na najnowszych badaniach.

Książka została zilustrowana rycinami Aegidiusa Dickmanna pochodzącymi ze zbiorów Biblioteki Gdańskiej PAN. Zostały one wydane w Gdańsku w roku 1617, czyli w tym samym roku, w którym swoją podróż odbył Márton Csombor.

– Najciekawsze w tych rycinach są drobne scenki miejskie, które bardzo precyzyjnie portretował Dickmann. Tam są grupy kobiet, mieszczek gdańskich, które maszerują jedna za drugą,albo dzieci, które grają w jakąś grę, jest żebrak idący o kulach, są handlarze stojący koło wozów. Zależało mi, żeby pokazać, że ryciny XVII-wieczne, które najczęściej traktujemy jako źródło materiałów informacyjnych o architekturze, tu mogą być swoistą ilustrowaną gawędą o tamtym mieście – mówi prof. Janusz Górski, który opatrzył książkę ilustracjami.

Wydawca książki „Oficyna Gdańska” zaprasza na promocję w czwartek 20 marca o godzinie 17:00 do Sali Konferencyjnej Biblioteki Gdańskiej PAN (nowy budynek, ul. Wałowa 24, Gdańsk). O Mártonie Csomborze i siedemnastowiecznym Gdańsku opowie prof. Andrzej Januszajtis.
Patronem medialnym „Oficyny Gdańskiej” jest Radio Gdańsk
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj