Elżbieta Benkowska, Łukasz Ostalski i Michał Wawrzecki w swoim debiucie chcą udowodnić, że za każdym człowiekiem kryje się intrygująca historia. Ich Nowy Świat to podzielona na trzy nowele opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości.
Troje imigrantów próbuje ułożyć sobie życie w Polsce. Żanna jest żoną białoruskiego opozycjonisty. Tymczasowo mieszka u siostry w Warszawie. Ma dosyć niestabilnego życia i pragnie stworzyć spokojny dom wraz ze swoim nowym partnerem i córką. Wszystko komplikuje się, gdy mąż kobiety trafia do aresztu. Drugi bohater – Azzam to pochodzący z Afganistanu tłumacz. Nie może wrócić do ojczyzny, ponieważ traktowany jest tam jak zdrajca. W nowym domu czuje się jednak zbyt obco, by zostać. Ostatnia – Ukrainka Wiera była kiedyś mężczyzną. Teraz chce poddać się operacji zmiany płci. Już dawno zerwała wszelki kontakt z rodziną. Niespodziewanie odwiedza ją ojciec oraz nigdy niewidziany syn. Wiera będzie musiała wybrać, co tak naprawdę jest dla niej ważne.
Gdyńska publika podeszła do Nowego świata z rezerwą. – Mam mieszane uczucia. Szkoda, że części nie trzymają równego poziomu. Niestety jedna z nowel mi się nie spodobała, a to znacząco zaważy na mojej ocenie filmu, takimi wrażeniami tuż po seansie podzielił się Igor Truszkowski. – Widzę tutaj mnóstwo niewykorzystanego potencjału. Był pomysł, ale nie został dobrze zrealizowany. Można to było poprowadzić inaczej, przykładowo rozbudować najciekawszy wątek, dodał.
Zagadnienie, której podjęli się młodzi twórcy jest niezwykle delikatne i trudne. Brakuje jednak wyczucia i dogłębniejszego studium ukazywanej problematyki. W trzech krótkich nowelach twórcy umieścili zbyt dużo treści. Obok wątku zagubionego imigranta, pojawiają się motywy toksycznej miłości, odrzucenia, transseksualizmu i rodzicielstwa. Co więcej, podział filmu na części sprawił, że poprzeczka dla kolejnych segmentów ustawiona jest wysoko. I tak, widać, że zarówno Benkowska jak i Ostalski od początku wiedzieli, jaką wiadomość chcą przekazać widzom. Nie sprawdził się jednak Michał Wawrzeki. Wyreżyserowana przez niego historia Azzama jest najsłabszą spośród prezentowanej trójki.
– Nie jest to najlepsze dzieło pokazane na festiwalu, ale warto je zobaczyć. Co może zaciekawić odbiorcę? To oczywiste – niezwykle aktualna tematyka życia na uchodźstwie, mówił jeden z uczestników pokazu Andrzej Smołczyński.
Młodzi reżyserowie stworzyli figurę „innego” ukazując go nie tylko jako imigranta, ale przede wszystkim jako człowieka, który nie potrafi się odnaleźć w otaczającym go świecie. Nie jest ważne, w jakim miejscu się znajduje. Zawsze będzie uciekał – przed terrorem, przeszłością, a nawet miłością.