W audycji Muzyczna Strefa Radia Gdańsk Kamil Wicik gościł Krzysztofa Jary Jaryczewskiego, pierwszego wokalistę zespołu Oddział Zamknięty, a obecnie lidera grupy Jary OZ.
Od sierpnia jest gdańszczaninem. Mieszka w Oliwie. – Zawsze mi się podobało w Gdańsku, w Trójmieście ze względu na ludzi, bo wiadomo, że miejsca tworzą ludzie – przyznał Krzysztof Jary Jaryczewski. – Odniosłem wrażenie, że ludzie tutaj są pragmatyczni, a jednocześnie do siebie pozytywnie nastawieni.
– Tutaj moja córka chodzi do liceum, do szkoły muzycznej. Ja pracowałem do niedawna w Osowej, tam nagrywałem materiał na nową płytę „Jary OZ” – dodał muzyk. – W sumie powstało tam 26 utworów.
NOWY ALBUM I DAWNE EMOCJE
Najnowsza płyta, to produkcja jakiej Jaryczewski chciał od początku do końca. Do studia muzyk wszedł po długiej przerwie, z tego też względu Jaryczewskiemu towarzyszyły emocje podobne do tych, jakich doznał podczas pierwszych nagrań z Oddziałem Zamkniętym. – W studiu Custom 34 był taki sam jak w Szczecinie, przy nagrywaniu pierwszego albumu albo podobny, analogowy amerykański stół – mówił Jaryczewski. – Nagrywaliśmy na taśmę tak jak wtedy. Sekcję gitarową nagrywał ze mną Krzysio Zawadka, z którym grałem w Oddziale. Nawet powiedziałem do Piotra Łukaszewskiego, który realizował nagrania, że miejsce Pogorzelskiego (członek Oddziału Zamkniętego) powinno być tutaj, z nami. Powiedziałem co czułem…
– Takie emocje zaczęły mną targać, że miałem łzy w oczach – dodał Jaryczewski. – Nagrywanie płyty było niesamowitym doznaniem.
JARY OZ
Jary OZ to obecna grupa Krzysztofa Jaryczewskiego. Projekt istnieje od dwóch lat, czyli jest stosunkowo młodym zespołem. Jednak zamysł albumu muzyk miał w głowie od dłuższego czasu. – Chciałem złożyć taki hołd wczesnemu Oddziałowi Zamkniętemu i stąd w ogóle pomysł na utwory – tłumaczył Jaryczewski.
Początkowo artysta chciał nagrać dwie płyty: jedną elektryczną, a drugą akustyczną. – Później pomyślałem po co rozdzielać? Skoro jest materiał na dwa albumy, to nagrajmy to razem – przyznał Jaryczewski.
REPERTUAR W PIGUŁCE
Najnowsza płyta Jaryczewskiego będzie ciekawą pozycją zarówno fanów samego Jaryczewskiego jak i Oddziału Zamkniętego. Jak przyznał Kamil Wicik będzie to pigułka, tego co najciekawsze, jeżeli chodzi o karierę Jaryczewskiego. – Na pewno to co najstarsze i najnowsze – dodał z uśmiechem Jaryczewski.
OPINIE PRZYJACIÓŁ
Pierwszymi osobami, które usłyszały najnowsze wydawnictwo byli oczywiście przyjaciele muzyka. – Spotkałem się z opiniami, że nowy materiał jest bardzo „oddziałowy” – przyznał Jaryczewski. – Zdaję sobie sprawę z tego, że brakuje tutaj gitary Pogorzelskiego. Gdyby i on zagrał na tej płycie na pewno byłoby jeszcze bardziej „oddziałowo”.
GOŚCIE
– Zaprosiłem Wojtka Łuczaja – Pogorzelskiego do nagrań, którego pomimo naszych spięć o markę „Oddział Zamknięty”, wciąż traktuję go jak młodszego brata – przyznał Jaryczewski.
Na płycie usłyszymy wielu gości m.in. Roberta Janowskiego, Zbigniewa Bieniaka, Włodzimierza Kanię i Marcina Czyżewskiego. – Zaprosiłem kilku innych „oddziałowców”, niestety skorzystali, tylko Ci, których możemy usłyszeć na płycie – mówił Jaryczewski.
Na albumie jednak goście nie tylko z Oddziału Zamkniętego, ale również m.in. Michał Mierzejewski oraz córka Krzysztofa Jaryczewskiego.
RZETELNA ROBOTA
– Mam osobisty stosunek do wszystkiego co robię, dlatego też staram się wszystko robić jak najlepiej – mówił Jaryczewski. – Mam poczucie obowiązku, że nie robię tego tylko dla siebie, trzeba wykonać robotę rzetelnie.
– Mam też takie poczucie, że to coś więcej niż praca. Nie mówię, że to misja, ale mam coś do przekazania i chcę się tym podzielić – dodaje muzyk.
KONCERTY
Repertuar z najnowszej płyty „Jary OZ” Krzysztofa Jaryczewskiego będzie można usłyszeć podczas trasy koncertowej, która się już rozpoczęła koncertem w Gdyni.