„To mój koncert i będę grał, co chcę”. John Porter w Wydziale Remontowym

DSC 5362-crop

Skromny i utalentowany. John Porter wciąż wie jak ująć publikę. Podczas Solo Actu w Wydziale Remontowym zrobił to z charakterystycznym dla siebie czarem.

John Porter pomimo 66 lat na karku wydaje się mieć tyle krzepy, co niejeden, co najmniej dwie dekady młodszy od niego. Podczas koncertu w gdańskim Wydziale Remontowym dał się poznać jako sympatyczny człowiek z dużym poczuciem humoru. A przede wszystkim, jako świetny muzyk.

SOLO ACT

Sam na scenie, do wykorzystania miał trzy gitary oraz harmonijkę i swój głos. To zestaw, który w rękach Portera sprawdza się najlepiej. Podczas sobotniego wieczoru artysta zabrał nas w muzyczną wędrówkę, która zarówno potrafiła rozweselić, a także zadumać. Usłyszeliśmy utwory z ostatniego albumu „Honey Trap”, ale także z poprzednich płyt artysty takich jak „Helicopters”.

– To mój koncert i będę grał, co chcę – powiedział żartobliwie muzyk, gdy ktoś krzyknął tytuł jednej z piosenek. Trzeba oddać, że Porter grał to, co chce, ale było to też to, czego chciała publika. I tak usłyszeliśmy między innymi utwory: „One Love”, „I’m Just A Singer”, „Bury My Love”, „You Never Know” czy „Ain’t Got My Music”, po której to artysta przyznał z zawadiackim humorem – Nie sądziłem, że w moim wieku zaśpiewam te „trr” w tej piosence.

John Porter Fot. Radio Gdańsk/ Anna Polcyn

PUBLICZNOŚĆ

Odniosłam wrażenie, że koncert Johna Portera był dość słabo rozreklamowany w Trójmieście, albo to mnie ominęły gdzieś promocyjne plakaty i ogłoszenia. Mimo tego na brak publiczności nie można było narzekać. Wśród zgromadzonych w Wydziale Remontowym znalazł się między innymi Adam Nergal Darski z zespołu Behemoth.

PORTER

John Porter to walijski muzyk, ale chyba można o nim powiedzieć spokojnie polski artysta. Do Polski przyjechał w 1976 roku i to właśnie tutaj zaczął nagrywać i tworzyć muzykę „na poważnie”. W 1977 roku wraz z Markiem Jackowskim i Olgą Sipowicz, czyli Korą stworzył trio „Maanam-Elektryczny Prysznic”. Po dwóch latach artysta założył nowy zespół Porter Band, z którym stworzył jedną z najlepszych płyt w swojej karierze „Helicopters” czy „Mobilization”. Ostatni z wymienionych albumów ukazał się z dwuletnim opóźnieniem gdyż władze PRL-u wstrzymały jego wydanie w 1980 roku, a powodem był tytuł tegoż wydawnictwa. Pierwszym solowym albumem Portera był krążek „China Disco”, który ukazał się w 1982 roku.

Anna Polcyn
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj