Po żurku przyszedł czas na rozmowy o muzyce, czyli Al Di Meola i nasz dziennikarz

Al Di Meola, amerykański gitarzysta jazzowy w zeszłym tygodniu wystąpił po raz pierwszy w Gdańsku. Nasz dziennikarz muzyczny Paweł Luciński spotkał się z artystą, rozmawiał z nim nie tylko o muzyce, ale także o Polsce a nawet imigrantach. W ubiegły wtorek miałem zaszczyt spotkać się z jednym z najważniejszych gitarzystów jazzowych XX i XXI wieku. Wywiad z muzykiem został wyemitowany w audycji Muzyczna Strefa Radia Gdańsk.

Al Di Meola: Co powiedziałeś o mnie?
Paweł Luciński: Że jesteś świetnym gitarzystą
Al Di Meola: Naprawdę? To miłe.

ŻUREK

Przed planowanym wywiadem poszliśmy coś zjeść, Al wybrał żurek.

– To jest świetne pomieszanie zupy i sosu z jajkiem – mówił o żurku artysta. – Lubię takie tradycyjne dania, a ten żurek  w Gdańsku jest naprawdę świetny.

Zapytałem, czy może jadł żurek gdzieś poza Polską? Powiedział, że nie. – Żurek je się tylko w Polsce, a ludzie poza Polską nawet nie wiedzą, że takie danie istnieje.

JAK ZMIENIŁA SIĘ POLSKA?

Zapytałem muzyka, jak według niego zmieniła się Polska od czasu, gdy był tu pierwszy raz.

– Bardzo zmieniło się od wczesnych lat 80. kiedy byłem w Polsce. Macie więcej muzeów, zagraniczny biznes, świetne miejsca, restauracje, znakomite hotele. Wszystko jest bardziej zachodnie już teraz. Chociaż nie macie Euro, to zmiany są znacznie lepsze niż np. na Węgrzech. I dajecie sobie radę lepiej niż większość krajów zachodniej Europy, sorry wschodniej. Każda moja wizyta w Polsce jest znacznie większą przyjemnością, niż wszystkie poprzednie.

THE EDGE

Wiedząc, że jest znakomitym jazzowym gitarzystą, zapytałem o najciekawszego rockowego gitarzystę. Nie miał wątpliwości, że mówimy o The Edge’u.

– U2 są najpopularniejszym rockowym zespołem od dwudziestu lat. To co najważniejsze w tym zespole, to że są wszyscy równi, współpracują i nawet jak jeden z nich napisze sam cały utwór, to podpisuje go jako cały zespół. Bo to jest grupa, gdzie wszyscy są na tych samym zasadach. Pisanie, produkcja, wszystko jasne. To są kumple. To co ja wiem o The Edge’u to, że ma kosmiczny zestaw efektów gitarowych. Ma tego tyle, że nawet ja bym się z nim nie porównał. Ma tego tak dużo, że trudno to ogarnąć, ale efekt jest genialny. U2 są świetni w tych popowych piosenkach, które tworzą. The Edge ma swój styl i przez te wszystkie efekty, których używa sprawia, że zespół ma swoje brzmienie.

KLUB A FILHARMONIA

Zapytałem także, czy jest różnica między graniem w klubach i w filharmonii.

– Tak, to znacznie bardziej prestiżowe miejsce niż klub, ludzie nie stoją przy barze pijąc – odpowiedział muzyk. – W klubie raczej ludzie szpanują, co nie jest złe, nawet to lubię. Z jednej strony czasami wolę nawet koncerty klubowe, ale z drugiej strony koncerty w Filharmonii to trochę inna bajka.

WORLD MUSIC

Rozmawialiśmy też o tak zwanej „world music”, bo znany jest z tego, że do swoich jazzowych kompozycji wplata elementy muzyki świata.

– To są zupełnie inne dźwięki, inne brzmienie, inna perkusja. W latach 70., a nawet wcześniej w 60. to była inna historia, można ją było usłyszeć w radiu i telewizji. Muzyka z Północnej Afryki i z Bliskiego Wschodu stała się istotnym elementem muzyki „popularnej” i  jazzu. Na moją twórczość miało wpływ np. tango. To się teraz wszystko miesza. Pop, jazz, world music. Moja muzyka jest nasycona elementami z różnych stron świata, są elementy brazylijskie, afrykańskie. Cała ta muzyka, o której myślę ma bardzo silny przekaz, chociaż nie przepadam za muzyką hinduską.

Na moje kompozycje wpływa mnóstwo rzeczy, to może być muzyka z Brazylii, która jest zupełnie inna niż np. muzyka z Kuby. Jest wiele różnych inspiracji. Jak grałem z Paco (Paco de Lucia – przyp. red. ), z kimś takim jak Paco, to są takie chwile, że dostajesz inspiracji, których się nie spodziewasz. I to powoduje, że jest się bogatszym jako muzyk. Podobnie było jak grałem z ludźmi z Maroka. Ja to naprawdę lubię. A potem w sklepach taki „produkt” staje się bardziej osiągalny, mimo że pochodzi z Afryki, czy skądkolwiek. I potem możesz kupić te płyty we Francji, w Paryżu. Sam widziałem te sklepy, nie ma takich w New Jersey, czy nawet w Nowym Jorku. A muzyka świata jest przepełniona wpływami zewsząd, mogą być to instrumenty strunowe, mogą być instrumenty drewniane z Armenii, ale możesz to też wysamplować z klawisza. Mamy teraz znacznie większe możliwości niż w latach 70. Jest więcej niż tylko perkusja, bas i gitara Fendera, wzmacniacze Marshall, minimoog.

IMIGRANCI

Jako Amerykanina mieszkającego w Europie, zapytałem o kwestie imigrantów, bo nie tylko o muzyce rozmawialiśmy.

– Wiesz…w Polsce jest najwięcej Polaków, tak jak w Niemczech najwięcej Niemców – mówił Al Di Meola. – Tak jak w Turcji jest najwięcej Turków, a w Ameryce mamy wiele narodowości, które się mieszają i to stanowi, że Ameryka jest jaka jest i może stąd te wszystkie problemy – podsumował muzyk.

Paweł Luciński/ap/mat
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj