„W domu najlepiej” Blindead zagrał na żywo nowy album w B90. Wystąpił również Lonker See [RELACJA]

W sobotni wieczór Blindead po raz pierwszy zaprezentował się szerokiej trójmiejskiej publiczności z nowym wokalista. Przed nimi zaprezentował się lokalny Lonker See.

LONKER SEE

Z lekkim opóźnieniem na scenie zameldował się Lonker See. To projekt, w którego skład wchodzą Bartosz „Boro” Borowski (gitara) i Joanna Kucharska (bas i wokal) z dobrze znanych w Trójmieście zespołów Kiev Office i 1926 oraz Michał Gos (perkusja) i Tomasz Gadecki (saksofon). Muzyka Lonker See miała w sobie bardzo dużo wolności. Większą część występu stanowiły instrumentalne wariacje. Joanna Kucharska uaktywniła się wokalnie dopiero pod koniec występu.

Bardzo dobre wrażenie sprawił Tomasz Gadecki i jego saksofonowe improwizacje. Świetną pracę wykonywała sekcja rytmiczna, znakomicie brzmiał bas. Dobre tło dla saksofonu robił „Boro” grając na gitarach nisko osadzone akordy (szczególnie dobrze brzmiał instrument marki Hagstrom). Oprócz tego grał również na dzwonkach. Ciekawy początek wieczoru. Warto sięgnąć po ich wydawnictwo „Split Image”.

BLINDEAD

Wejście na scenę muzyków Blindead wywołało bardzo duże poruszenie i radość publiczności. Jeżeli dobrze pamiętam był to pierwszy koncert gdynian w Gdańsku od grudnia 2014. Zagrali wtedy akustycznie w Centrum Św. Jana z Janem Galbasem w zastępstwie za Patryka Zwolińskiego, ówczesnego wokalistę zespołu. Koncert w B90 był pierwszym występem zespołu w Trójmieście po zmianie wokalisty oraz wydaniu „Ascension”, najnowszego albumu gdyńskiego zespołu.

NOWY WOKALISTA

Zaczęli od „Hearts”, utworu otwierającego najnowszą płytę, bardzo dobrze znanego słuchaczom Radia Gdańsk. Jak się później okazało zespół odegrał na żywo cały nowy album. Nowy wokalista, Piotr Pieza, zaczynał dość spokojnie, jednak im dłużej trwał koncert tym stawał się na scenie coraz aktywniejszy. Jego występ mógł być dla wielu zagadką, wcześniej nie grał w żadnym szerzej znanym składzie, a mimo to bardzo dobrze sprawdza się w nowej roli. O ile barwa jego głosu przypomina mi trochę Patryka Zwolińskiego, o tyle jest w niej nieco więcej głębi. Jego śpiew jest czystszy i jaśniejszy, co szczególnie dobrze słychać w kolejnym w setliście utworze „Hunt”. Dobrze wychodziły mu zarówno czyste partie, jak i te nieco mocniejsze (chociażby w kończącym album „Hope”, czy końcówce „Ascend”).

„W DOMU NAJLEPIEJ”

Nowy materiał na żywo wypadł o wiele lepiej niż na płycie. Wpływ na odbiór mogło mieć bardzo widoczne zaangażowanie muzyków. Bardzo dobrze oglądało się grę instrumentalistów, szczególnie gitarzystów Mateusza Śmierzchalskiego i Marka Zielińskiego. Nieodłącznym elementem koncertu Blindead są wizualizacje, które świetnie współgrały z muzyką. Mam wrażenie, że jedna z animacji mogła powstać w Parku Oliwskim w Gdańsku. Z biegiem koncertu wokalistę na scenie coraz bardziej rozpierała energia. Zespół dostał duże wsparcie od widzów. – W domu najlepiej – mówił wokalista. 

„STARE BLINDEAD” NA BIS

Po odegraniu „Ascension” muzycy na chwilę zeszli ze sceny. Wracając na bis Piotr Pieza zapowiedział, że teraz zagrają trochę „starego Blindead”. Zagrali „So It Feels Like Misunderstanding When” z albumu „Affliction XXIX II MXMVI” oraz „S1” z płyty „Absence”. Piotr również w repertuarze poprzedniego wokalisty sprawdził się dobrze. Byłem ciekaw jak pójdzie mu w „S1”, w którym trochę „do powiedzenia” miał Matteo Bassoli, basista Blindead, który z przyczyn zawodowych nie bierze udziału w obecnej trasie koncertowej (zastępuje go warszawski basista Michał Zybert). Z partiami śpiewanymi przez Matteo Piotr również dobrze sobie poradził. 

Bisowali raz jeszcze. Tym razem zagrali „A7bsence”, utwór kończący poprzedni album. Utwór idealny na zakończenie koncertu. Zaczynający się spokojnie, nabierający tempa i mocy.

– Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile to dla nas znaczy – mówił do publiczności Piotr Pieza pod koniec koncertu. Myślę, że dla fanów sobotnie spotkanie z Blindead również było bardzo ważne. 

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj