Cicha Noc to był mój cichy faworyt i głośno cieszyłem się z tego, że to ten obraz zdobył Złote Lwy. Największą zasługą reżysera Piotra Domalewskiego było to, że przy stole o długości kilku metrów udało mu się posadzić 38 milionów ludzi. 38 milionów Polaków pisząc dokładniej. Każdy znajdzie przy tym wigilijnym stole – bo akcja dzieje się w dniu poprzedzającym święta Bożego Narodzenia – kogoś ze swojej rodziny. Ukochaną siostrę, pijanego dziadka, matkę, która zawsze wszystkim się przejmuje, szwagra, z którym raz żyje się lepiej, a raz gorzej lub babcię, która zawsze wie lepiej.
Każdy w tym filmie odnajdzie sytuację, z jaką na pewno miał do czynienia w swoim domu. I to jest największa siła „Cichej nocy”. Każdy znajdzie tam cząstkę swojego życia.
ZMIANA POKOLENIOWA W POLSKIM KINIE
Zwycięstwo debiutującego w filmie pełnometrażowym Piotra Domalewskiego jest kolejnym dowodem na to, że w polskim kinie powoli następuje zmiana pokoleń. Warto przypomnieć, że w zeszłym roku również wygrał film debiutanta – „Ostatnia Rodzina” Jana P. Matuszyńskiego.
Podczas tegorocznego festiwalu tych debiutantów było wyjątkowo dużo, bo aż 8 na 17 filmów zostało przygotowanych przez początkujących reżyserów. I to było jedną z mocnych stron tegorocznego festiwalu – nieprzewidywalność, o którą zadbali właśnie debiutanci.