Ziemniak. Niby zwykłe, proste warzywo, raczej nie kojarzące się z wykwintną kuchnią. Poczciwe bulwy nieraz ratowały naszych przodków przed głodem. I to właśnie „kartofel” jest gwiazdą w gdańskim Pyra Barze. Zapraszamy w ziemniaczaną podróż z Przewodnikiem Kulinarnym RG! „Dlaczego warto jeść pyry? Może dlatego, że jest to pierwsze warzywo wyhodowane w kosmosie. Sama Marylin Monroe wystąpiła w reklamie ziemniaków, do której zaangażował ją stan Idaho. Wniosek prosty. Chcesz być piękny – jedz ziemniaki. Chcesz być silny? Też jedz ziemniaki” – zachęca bar na swojej stronie internetowej. Trudno się z tym nie zgodzić. 😉
TAKI PRL NAM SIĘ PODOBA
Restauracja mieści się niedaleko Śródmieścia, przy ulicy Garbary. Choć warto dodać, że jest też oddział gdyński i – a jakże! – poznański. Środek – w klimacie PRL. I chyba dobrze, bo mimo wszystko do ziemniaczków taki wystrój pasuje bardziej, niż na przykład kryształowe żyrandole. Albo hinduskie lampy. Miejsce jest bardzo przytulne, na ścianach wiszą plakaty rodem z czasów komuny z zabawnymi napisami, a lampy zrobione są z metalowych durszlaków. W środku nie ma zbyt wiele miejsca, ale jest bardzo przytulnie. Latem dodatkowym atutem są stoły i parasole wystawione na zewnątrz.
Fot. Facebook.com/Pyra Bar Gdańsk
Czas na menu. Nie jest bardzo rozbudowane, ale to chyba dobrze. Za to każde danie jest dopracowane i ma swoją zabawną „pyrową” nazwę. Duży plus za alergeny wypisane przy każdej pozycji. Ceny wahają się w granicach 10-20 złotych. Słowem – za „dwie dychy” można się już nieźle najeść.
PLACKI…
Przyznaję – gdański Pyra Bar odwiedziłam już kilka, jeśli nie kilkanaście razy i zawsze zamawiałam co innego. Na pierwszy ogień poszły moje ukochane placki ziemniaczane. W karcie znajdziemy aż 12 propozycji z nimi w roli głównej. Ceny wahają się od 9 złotych za same placki do 21 za PoProsię – placki plus polędwiczki wieprzowe, podgrzybki, cebula i śmietanka. Są wersje na słono, jak na przykład HELLada (jogurt, zielony ogórek, czosnek), Kurak na Lazurowym (kurczak, szpinak, ser „lazur”, śmietanka) czy Korsarza (tuńczyk, pietruszka, jogurt, majonez, cebula) i na słodko, jak na przykład Pyranoja (placki ziemniaczane, jogurt naturalny, powidła śliwkowe).
Placki są trzy, ale w zestawie z sosami mogą stanowić naprawdę sycący obiad. Są chrupiące i wysmażone na złocisty kolor. Małym minusem może być to, że zdarzają się partie lekko niedosolone. Ale pyszne dodatki wynagradzają tę drobną wpadkę. Mi najbardziej smakowało danie o nazwie Pyra Hungry, czyli placki z łopatką wieprzową, papryką, cebulą, pomidorami i śmietaną (17 złotych). Niezłe są też Korsarza czy Ratatuj – cukinia, bakłażan, papryka, cebula, czosnek, pomidory. Gdyby ktoś się nie najadł, za drobną dopłatą można dokupić dodatkowy placek. Warto dodać, że do sosów zamiast placków można zamówić pyrę z pieca, czyli po prostu pieczony ziemniak.
…CZY TALARKI?
Kolejna smaczna pozycja w menu to zapiekanki ziemniaczane. Do wyboru mamy 8 wariantów w dwóch rozmiarach: małe 450g lub duże 700g (i są naprawdę duże!). Ceny oczywiście różnią się w zależności od wielkości dania: 14/17 zł, 15/18 zł lub 17/20 zł za PyrSalomon (ziemniaczane talarki, wędzony łosoś, suszone pomidory, por, camembert, śmietanka, mozzarella). Ciekawą propozycją jest na przykład Kurczak Cukinsyn – ziemniaczane talarki, kurczak, cukinia, czarne oliwki, chilli, pomidory, śmietanka, mozzarella. Świetnie doprawione i sycące danie, ziemniaki nie są surowe – a niestety w innych miejscach to się zdarza. Wszystko zapieczone jest w estetycznej – uwaga, gorącej! – miseczce.
Na uwagę zasługują też Pomielone Gary – ziemniaczane talarki, mięso mielone wieprzowo – wołowe, cebula, pomidory, mozzarella i zBoczek – ziemniaczane talarki, boczek wędzony, cebula, śmietana, mozzarella. To dania zdecydowanie dla głodomorów, bo są baaaardzo sycące. Znajdzie się również coś dla wegetarian: WEGenerator, czyli ziemniaczane talarki, czerwona soczewica, seler naciowy, cebula, czosnek, pomidory, mozzarella albo PORcięta na camemberta – ziemniaczane talarki, por, śmietanka, camembert, mozzarella.
ZAGLĄDAMY TU I TAM
Jeśli pyry, to oczywiście kącik regionalny. Jest więc i babka ziemniaczana w wersji wegetariańskiej oraz mięsnej, szare kluski z kapustą, cebulką i boczkiem, albo bez mięsa – bardzo smaczne, miękkie, a zarazem sprężyste. Są też Pyry z bzikiem, czyli pyra z pieca, twaróg półtłusty, śmietana, czerwona cebula, szczypiorek, masło, Plyndze, czyli ziemniaki z kwaśną śmietaną i ŚLEDŹonko – pyra z pieca, śledź, śmietana, jabłko, cebula. Ceny wahają się od 11 złotych za Plyndze do 19 za „Babę od rzeźnika”.
Fot. Facebook.com/Pyra Bar Gdańsk
Moim zdaniem kartę warto byłoby uzupełnić o kiszkę ziemniaczaną, popularną we wschodniej części naszego kraju i kartacze, także pochodzące z Podlasia. Dobrze przyrządzone zadowolą każde podniebienie, gwarantuję. Mówi Wam to człowiek ze Wschodu 🙂
W menu znajdziemy także dania sezonowe. Codziennie można trafić na inna zupę dnia, surówkę, a co tydzień zmienia się też PyrWersja – czyli danie tygodnia.
COŚ DLA MŁODSZEGO POKOLENIA
Ważną częścią karty są potrawy dla dzieci. Porcje są nieco mniejsze i dopasowane do podniebień maluchów. „Mali pyrożercy” dostaną Kuraka, czyli panierowany filet z kurczaka z frytkami i kiszonym ogórkiem (14 złotych), Pyrażusie – mini placki ziemniaczane, prażone jabłka, bita śmietana (10 złotych) i Placusie: mini placki ziemniaczane, cukier lub miód za 8 złotych. Nie brakuje też frytek, zapiekanych cząstek ziemniaków i talarków oraz deseru, codziennie innego. Do picia polecam kompot domowej roboty, chociaż amatorzy innych napojów także znajdą coś dla siebie.
MAŁE ALE…
Czas trochę pomarudzić. Pyra Bar to miejsce nieduże i jeśli przyjdziemy tu poza sezonem, może być ciężko ze znalezieniem miejsca. W lecie ratunkiem są wystawione parasole i stoły, jednak – jak wiadomo – ta pora roku nie trwa w Polsce szczególnie długo i nie raczy nas nadmiernie wysokimi temperaturami.
Jest na to proste rozwiązanie. Aby uniknąć tłoku, na jedzenie można się wybrać poza porą obiadową – bar czynny jest od 11 do 21, zatem w grę wchodzi zarówno wczesny lunch i kolacja, a przecież ziemniaczki są dobre o każdej porze! Obiad też nie jest niemożliwy, jednak trzeba liczyć się z odstaniem swojego w kolejce i – być może – czekaniem na stolik. Na szczęście przemiła obsługa szybko i sprawnie przynosi jedzenie i troszczy się o klienta, a smaki wynagradzają czekanie. Zresztą – tak duża liczba klientów może świadczyć tylko o jednym – tu po prostu smacznie karmią.
POKOCHAJCIE PYRĘ!
Dania w Pyra Barze są przemyślane, nie brakuje ciekawych smaków, które przy tym są nie przekombinowane. Każdy znajdzie tu coś dla siebie w rozsądnej cenie – zarówno fan domowej kuchni, jak i ktoś, kto lubi próbować czegoś nowego. Myślę, że miłośnicy ziemniaków wyjdą stąd zadowoleni, a ci, którzy może uważali je za zbyt zwyczajne, docenią to niepozorne – ale jakże pyszne – warzywo. Smacznego!
Maria Anuszkiewicz