Nasi bliscy przyjeżdżają do Trójmiasta. Co im pokazać, gdy „wszystko” już widzieli?

atr2

Mieszkamy w Trójmieście i przyjeżdżają do nas bliscy. Chcemy im zapewnić jakąś rozrywkę, ale przecież nie pokażemy znów tego samego – Długiego Targu w Gdańsku, czy Skweru Kościuszki w Gdyni. Jakie alternatywne atrakcje czekają na nich nad morzem?


O tym, czego o mieście nie przeczytamy w papierowym przewodniku, opowiedzą nam przewodnicy-ludzie. I to w ciekawy sposób, bo oprowadzą nas po dzielnicach, które raczej nie są pierwszym przeznaczeniem przyjezdnych, a mają bardzo bogatą historię. Instytut Kultury Miejskiej już ósmy sezon oprowadza po Gdańsku. W swoim programie zaprasza na Biskupią Górkę, Dolne Miasto, do Nowego Portu, na Orunię i Zaspę. Od tego roku z lokalnymi przewodnikami można zwiedzać także Oliwę. Pełny harmonogram zwiedzania dostępny jest TUTAJ. Spacery nic nie kosztują i odbywają się 2-3 razy w tygodniu.

MURALE NA ZASPIE

Jednym z nietypowych spacerów jest oprowadzanie po muralach na Zaspie. To dzielnica, w której znajduje się jedno z największych w Polsce skupisko bloków mieszkalnych. Na ich ścianach widnieje aż 60 murali namalowanych przez 64 artystów z całego świata. – Zwiedzanie trwa od 1,5 do 2 godzin. Każdy przewodnik ma swoją autorską trasę. Przewodnicy zbierają pieczołowicie informacje od twórców murali i szukają powiązań i odniesień. Przez ich opowieści osiedle ożywa – mówi Katarzyna Michałowska, przewodniczka.

Fot. Katarzyna Michałowska

– Zawsze pytam o imiona oraz o to, skąd są ludzie. Zazwyczaj mamy świetne rozmowy, bo zawsze jest inna grupa. Jeśli spacerujący są z Zaspy prawie zawsze ktoś opowie jakąś ciekawa historię, podzieli się wspomnieniem. Lubię też, gdy ktoś dzieli się swoją interpretacją obrazu i gdy turyści opowiadają o muralach w swoich miastach – dodaje.

 

atr1

Fot. Katarzyna Michałowska

Ostatni obraz to dzieło Piotra Szwabe, przedstawia fragment „Sądu ostatecznego” Hansa Memlinga, składa się z pikseli.

CO ZWIEDZIĆ?

Kiedy turyści przyjeżdżają do Gdańska, przede wszystkim idą na Główne Miasto i myślą, że to jest wszystko, co Gdańsk może im zaproponować. Podobnie, gdy przybywają do Gdyni – podążają za tłumem – na Skwer Kościuszki. A jeśli znajdą się w Sopocie, zaglądają na „Monciak”, molo i to by było na tyle. A wystarczy tylko trochę zboczyć z trasy.

MUZEA NA POBOCZACH

Nieopodal dworca w Gdańsku Głównym znajduje się Góra Gradowa – wniesienie na terenie Grodziska. Na jego szczycie znajdował się kiedyś Bastion Jerozolimski. Teraz miejsce stanowi najlepszy punkt widokowy w Śródmieściu. Góra gradowa to część zespołu fortecznego – do niektórych obiektów pofortecznych można zajrzeć i zobaczyć multimedialną wystawę „Wehikuł czasu – człowiek i pocisk”. To 14 scen przedstawiających historię miejsca. Towarzyszy im dźwięk i inne efekty specjalne, takie jak np. zadymianie. Zwiedzanie wystawy jest bezpłatne. Ekspozycja to część Centrum Hewelianum, które zaprasza nas z kolei na zwiedzanie 4 stałych wystaw interaktywnych:”Dookoła Świata”, „Łamigłówka”, „Zabawy z historią” oraz „Z energią!”. Bilety kosztują 20 zł/normalny i 15 zł/ulgowy. Dodatkowo można zwiedzać ekspozycje czasowe, na które ceny biletów wahają się od 5 do 22 złotych.

 

atr3

Fot. Słuchacz RG

Niewielkie, ale i ciekawe muzeum to Galeria Starych Zabawek w Gdańsku. Wszystkie eksponaty są polskiej produkcji. W muzeum znajdziemy lalkę z 1920 roku, mnóstwo blaszanych samochodzików i samolotów. Niektóre z nich można wprawiać w ruch za pomocą prostego mechanizmu sprężynowego. Nie zabrało też dużej kolekcji wypchanych trocinami maskotek. Bilety kosztują 8 zł/normalny i 6 zł/ulgowy.

Można powiedzieć, że Muzeum II Wojny Światowej znajdzie się na liście prawie każdego turysty. Jest to jednak miejsce nietypowe, bo nie stanowi składowiska zwykłych przedmiotów bez duszy. – Muzeum II Wojny Światowej opowiada o życiu normalnych ludzi i to mnie zafascynowało, bo to tak właściwie dotyka nas samych – mówiła podczas promocji przewodnika „Pomorze mniej znane” Maria Giedz.

Niewiele osób wie, że w Gdyni znajduje się Gdyńskie Muzeum Motoryzacji. Wystarczy tylko pojechać do Chyloni. To niewielkie miejsce, ale wielki jest jego duch. W muzeum zobaczymy imponująca kolekcję samochodów i motocykli, m.in. Forda T, pierwszy produkowany taśmowo samochód osobowy, czy też Bucka Deluxe. Znajdzie się coś również dla fanów tego, jak to wszystko wyglądało od środka – muzeum ma bogate archiwum dokumentów – schematy silników, ale i zdjęcia z rajdów, a także stare mapy samochodowe. Bilety kosztują 10 i 5 złotych.

Muzeum Emigracji w Gdyni to miejsce, którego nazwa wielu ludziom obiła się o uszy, ale czy ich do siebie przyciągnęła? To pierwsze w kraju muzeum poświęcone historii polskiej emigracji. Znajduje się w historycznym gmachu Dworca Morskiego. Muzeum przybliża historię losu zarówno anonimowych ludzi, jak i tych o znanych nazwiskach – artystów, naukowców, sportowców. Ceny biletów są niskie, bo wynoszą zaledwie 10 i 6 złotych.

Rybackie Mini Muzeum w Sopocie znajduje się niedaleko mola. Prowadzi je Jerzy Piątek, doświadczony rybak. Wszystkie eksponaty gromadził sam, a pasją kolekcjonowania zaraził go dziadek, a później ojciec. Rybak spędził na morzu ponad 40 lat. Muzeum, choć małe, liczy tysiące eksponatów. Pan Piątek chętnie o każdym opowiada. Wstęp do muzeum jest darmowy, ale przy wejściu stoi skarbonka, do której warto wrzucić kilka złotych. Miejsce jest utrzymywane z własnych środków.

GDAŃSKIE TAJEMNICE

– Przede wszystkim polecam bastiony, czyli Dolne Miasto i Stare Przedmieście. To przykład nowożytnej fortyfikacji. Te większe bastiony zostały zachowane – zaczyna Anna Pisarska-Umańska, redaktor naczelna portalu Gdańsk Strefa Prestiżu. – Kolejne miejsce to Biskupia Górka, nasze gdańskie Montmartre. To fantastyczna dzielnica. Problem z tym miejscem jest taki, że nie ma „infrastruktury turystycznej” – brakuje dobrego dojścia, chodników, nie ma dobrych restauracji, atrakcji na miejscu. Dla mnie przepiękna jest architektura i usytuowanie. To Gdańsk sprzed stu lat, Gdańsk autentyczny dodaje.

 

atr6

Fot. Anna Pisarska-Umańska

 

atr5

Biskupia Górka, Fot. Anna Pisarska-Umańska

– Jeśli chodzi o kościoły, polecam Katedrę Oliwską. Miejsce znane, ale tu każda cegłówka kryje w sobie historię. Z kolei w kościele św. Jana, polecam świdry ogniowe zaraz przy portalu wejściowym. Mało osób o nich wie – wyjaśnia gdańszczanka.

 

atr7

Fot. Anna Pisarska-Umańska

Tajemnicę skrywa też gdańskie zoo. – Tam, oprócz zwierząt, można wypatrzeć pozostałości kilku młynów.

GŁÓWNE MIASTO Z DRUGIEJ STRONY

– Polecałabym Strefę Historyczną Wolnego Miasta Gdańska, malutkie muzeum przy ul. Pończoszników. Opowiada historię dwudziestolecia międzywojennego. Jest to muzeum szybkie, niewymagające, ale warto tam zajrzeć – wyjaśnia Anna Pisarska-Umańska.

GDAŃSK PRZEMYSŁOWY

– Ciekawa jest XIX architektura przemysłowa Gdańska, czyli znikające budynki stoczni i dawne Zakłady Naprawcze Taboru kolejowego z 1912 roku. To bez wątpienia zwiedzanie dla koneserów, ale i znikający obraz miasta, któremu warto się przyjrzeć – podsumowuje rozmówczyni.

 

atr4

Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego, Fot. Anna Pisarska-Umańska

AKTYWNY CZAS

Po podziwianiu Trójmiasta, przyszedł czas na to, by nasi bliscy spędzili pobyt aktywnie.

Gdańsk na przykład można zwiedzać z poziomu Motławy, a dokładniej z kajaka. Przy ulicy Żabi Kruk można wypożyczyć kajak 20 zł/godzina za kajak 2-osobowy i 15 zł/godzina za kajak jednoosobowy. Cały dzień w pierwszym przypadku kosztuje 60 zł, a w drugim 50 zł. Można też wziąć udział w zorganizowanej wycieczce z przewodnikiem, za 35 zł. To świetny sposób na „spacer” dla osób, które nie lubią tłoku, a chcą poznać historię i tajemnice miejsc wzdłuż Starej Motławy.

Kto lubi wodne zwiedzanie, może też udać się w rejs Czarną Perłą na Westerplatte. Podczas krótkiej, 35-minutowej podróży przewodnik opowiada nam o miejscach, które spotykamy na rzecznej drodze. Normalny bilet kosztuje 45 złotych, a ulgowy 30 złotych. Można też wybrać rejs 90-minutowy, bez przystanku na Westerplatte.

Miłośnicy biegania z pistoletem mogą wybrać się na paintball w Gdańsku czy Zoltar (laserowy paintball) w Gdyni. Ta pierwsza atrakcja mieści się w samym centrum miasta, w byłej fabryce ubotów, przy ulicy Doki 1. Można tam przyjść o każdej porze dnia i nocy i odegrać różn scenariusze, jak „Bitwa o flagę” czy „Obrona bazy”. Hala ma aż 3000 metrów kwadratowych. Ceny, w zależności od pakietu wynoszą od 50 do 160 złotych.

Jeśli chodzi o Zoltar w Gdyni, to na pewno bezpieczniejsza forma rozrywki – ominą nas siniaki po nabojach z farbą. A o tym, czy ktoś w nas trafi, dowiemy się po znacznikach na kamizelce wyposażonej w specjalne czujniki. Tutaj ceny wynoszą 20 zł/osoba za 20 minut.

Na zakończenie – atrakcja pełna adrenaliny, niekoniecznie tych przyjemnych. Jeśli nasi bliscy kochają horrory, zabierzmy ich do Bloody Basement w Sopocie lub w Gdańsku. To piwnica, w której trzeba rozwiązać zagadki, aby się wydostać. Coś w stylu escape room’ów, ale z dużą dozą strachu, który zapewnią nam żywi aktorzy wcielający się w role duchów, potworów i koszmarów z naszej wyobraźni. W Gdańsku za wejście zapłacimy już 25 zł, a w Sopocie 22 złote.

 

Patrycja Oryl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj