– Przepraszam chłopaki, że to tak długo trwało, ale chciałem opowiedzieć wszystko do końca -usprawiedliwiał swój 2,5 godzinny występ. Nikt do Evgena nie miał jednak żalu. Syberyjski bard otworzył swoje serce, w którym skrywa dwie ojczyzny. Rosję opuścił przed 25 laty. Miał tylko gitarę i marzenia, gdy wysiadł na Dworcu Centralnym w Warszawie. Był wykształconym muzykiem, członkiem kapeli rockowej, zdolnym aktorem. Wszystkie te walory ofiarował nowej ojczyźnie.
PIERWSZA GITARA
Opowieść zaczął od zdarzenia, które zdeterminowało całe życie. Pięcioletni chłopiec ze sklejki zbił małą skrzynkę, z trzonka do miotły zrobił gryf a z żyłki struny. Pierwszą prawdziwą gitarę dostał po pięciu latach. Wówczas pierwszy raz uznał swego ojca za „gieroja”. Zdobycie gitary w ZSRR w latach 70. graniczyło z cudem.
Potem był bohaterem w oczach syna jeszcze dwukrotnie. Evgena zachwyciły opowieści o tym, jak czteroletni ojciec został porwany przez cygański tabor, w którym spędził 8 lat oraz historia przerobienia w dokumentach daty urodzenia po to, by móc pójść na wojnę.
WOJNA. SYBERIA. GÓRY
Wojna to jeden z tematów przewodnich w jego twórczości. Nie mogło być inaczej, gdy ojcem duchowym Evgena był Włodzimierz Wysocki, a bardzo ważną inspiracja także pieśni Bułata Okudżawy.
Syberia to była poniekąd ojczyzna, a góry to miejsce, gdzie człowiek poznaje prawdę o sobie i o przyjaciołach.
W programie ” Jedno serce – dwie ojczyzny” nie mogło zatem zabraknąć „Piechoty” oraz historii o przyjacielu, którego trzeba zabrać w góry, by przekonać się, czy jest prawdziwy. W pamięci pozostanie także pełna ekspresji recytacja ” Koni narowistych” we własnym tłumaczeniu.
MIŁOŚĆ i KOBIETY
Na koncercie w studiu im. Janusza Hajduna pojawiła się m.in córka, którą Evgen odzyskał po 20 latach niewidzenia. Kobiety były i są bardzo ważne w jego życiu i twórczości. Kochał kilka razy, zawsze całym sercem i z pełnym oddaniem. To go napędzało i sprawiało, że żył niespokojnie. Inaczej nie umie.
MAGIA
Przystojny 50-letni mężczyzna opowieść o swoim życiu skończył przed 23. Na scenie przypominał swego mistrza. Tak jak Włodzimierz Wysocki – ubrany na czarno, szarpiąc struny gitary, charczącym głosem, zaczarował przestrzeń wokół siebie.
Zmusił do zadumy, wywołał dreszcze, zatrzymał czas.