„Zabawa zabawa” na dnie alkoholowej studni. Smutna, ale ważna refleksja nad codziennością

Nie ma co ukrywać, że statystycznemu Polakowi alkohol towarzyszy przez większość życia. Oczywiście niekoniecznie w dużych ilościach. Oczywiście wiele osób nie ma problemu z uzależnieniem. Ale „Zabawa zabawa” przestrzega przed tym, jak łatwo zacząć w nim tonąć i jak trudno znaleźć drabinę, po której będzie można wyjść z problemu.

„Zabawa zabawa” przedstawia historię trzech kobiet w zupełnie różnym wieku, działających z sukcesami w różnych zawodach. Łączy je jednak wyjątkowe zamiłowanie do butelki. Miłość ta jest skrajnie zgubna, bo to nie jest jednorazowa przesada z alkoholem na spotkaniu ze znajomymi. Wódka to raczej ucieczka od codzienności, przymus, naturalny odruch.

W filmie znajdujemy mnóstwo smaczków (również tych bezalkoholowych), opisujących polskie społeczeństwo. Tradycyjną polską rodzinę reżyserka Kinga Dębska widzi przy stole zastawionym schabowymi, wszyscy prezesi czy dyrektorzy są mężczyznami, pojawiają się też żarty z 500 plus. Nie tylko ogół społeczeństwa jest tu jednak opisywany, bo łatwo znaleźć nawiązanie do prawdziwych wydarzeń – choćby do wjazdu autem do tunelu w centrum miasta czy operowania pacjenta pod wpływem alkoholu.

Alkohol to jednak tylko „broń towarzysząca” innego problemu, z którym zmagają się bohaterki – samotności. Trudno powiedzieć, że nikt im nie chce pomóc. Ta pomoc nie jest jednak wystarczająca. Wysyłanie ich, często nawet nierozumiejących swojego problemu, na terapię jest dość bezuczuciowe. Ciężko też krytykować najbliższych, bo główne bohaterki niszczą nie tylko swoje życia, ale również ich. I właśnie ta trudna ocena postaci w filmie jest jedną z jego największych zalet. Bohaterowie są wielowarstwowi, co pozwala jeszcze bardziej wciągnąć się w ich historie – zresztą świetnie przedstawione przez Agatę Kuleszę, Dorotę Kolak i Marię Dębską.

Ocena ogólna: 8/10

 

Wiktor Miliszewski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj