Osiem lat bez Jacka. „Najlepszy hokeista wśród dziennikarzy, dziennikarz wśród hokeistów”

„Zmarł Jacek Kamiński. Młody dziennikarz Radia Gdańsk…”. To już osiem lat od tamtego pamiętnego, upalnego dnia 25 sierpnia 2009 roku. Miał zaledwie 36 lat i mnóstwo doczesnych spraw do załatwienia. We wszystko co robił wkładał całe serce.

Ono jednak było obarczone poważnym defektem i nie stanęło na wysokości zadania. Przestało bić podczas przebieżki na tak ważnym dla Jacka stadionie rugbowym przy Grunwaldzkiej.

Przeglądając archiwalia w „Dzienniku Bałtyckim” znalazłem powyższy tytuł. „Młody dziennikarz…”. Rzeczywiście Jacek miał dopiero 36 lat, ale legitymował się już 12-letnim stażem dziennikarskim. Zdążył tyle czasu przepracować w Radiu Gdańsk, bo był doskonale zorganizowany. Od początku wiedział, co chce robić w życiu.

Był najlepszym hokeistą wśród dziennikarzy i dziennikarzem wśród hokeistów. Wielkim kibicem rugby. Wspaniałym kolegą, odpowiedzialnym opiekunem swej szczęśliwej rodziny.

To był pasjonat i profesjonalista. Bezkompromisowy w wierności zasadom fair play i zwykłej ludzkiej uczciwości oraz przyzwoitości. Zmarł tak, jak żył – w biegu na stadionie przy Grunwaldzkiej, gdzie każde zwycięstwo rugbystów Lechii jest tak naprawdę z dedykacją – dla Jacka. Pochowaliśmy go w urnie, która miała kształt piłki. Taki mały symbol życia Wielkiego Człowieka

Drogi Przyjacielu – pamiętamy. Pamiętają także Twoi kibice.

 

 

Włodzimierz Machnikowski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj