„Nie mają łatwego życia kierowcy” – takim zdaniem często zaczynamy w Radiu Gdańsk serwisy drogowe. To zdanie, jakkolwiek prawdziwe, nie w pełni oddaje drogowy krajobraz.
Jak pokazuje życie, niełatwy los mają także drogowcy. Przekonałem się o tym kilka lat temu, kiedy spacerując po rozkopanej Trasie Kwiatkowskiego w Gdyni, dla własnego bezpieczeństwa założyłem pomarańczową kamizelkę, jakiej używają budowlańcy. W ciągu kilkunastu minut zdążyłem usłyszeć kilka (mówiąc dyplomatycznie) nieprzychylnych opinii na temat swojej opieszałości w remontowaniu drogi.
Kiedy zmieniłem kamizelkę na zieloną – mogłem liczyć już tylko na wyrazy sympatii kierowców, którzy dostrzegli logo Radia Gdańsk na tekturowej podkładce.
KILOMETROWE KORKI
Zapewne dla wielu z nas ostatnie negatywne skojarzenie z drogowcami dotyczy wtorkowego popołudnia w Gdyni. Ekipy remontujące powstałe po zimie dziury na jezdni do Rumi trochę zagalopowały się w swoich pracach, nie dostrzegając, zdaje się, popołudniowego szczytu komunikacyjnego. Efektem tego był paraliż połowy Gdyni. Kierowcy w 10-kilometrowych korkach stali ponad godzinę.
Wina drogowców w takim przypadku jest bezdyskusyjna. Prowadzenie podobnych prac poza godzinami szczytu jest standardem niemal na każdym poziomie zarządzania drogami. Koszt społeczny takiego zaniedbania jest ogromny i próba obronienia słuszności prac o tej porze jest, moim zdaniem, karkołomna.
LEPIEJ W NOCY? NIEKONIECZNIE
Jest jednak druga strona medalu. Wielu powie zapewne: „Na zachodzie takie prace prowadzone są nocą”. Drogowcy o tym wiedzą, ale to wiedza podszyta strachem.
Jak się okazuje, przypadki wzywania policji przez mieszkańców, którzy skarżą się na naruszanie ich ciszy nocnej są na porządku dziennym.
Więcej – zdarza się, że podobne sytuacje kończą się sądowymi pozwami. W tym świetle trudno się dziwić, że ryzyko nocnych prac podejmowane jest niechętnie. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Gdańsku, odpowiedzialna za krajową „6” na taki krok się zdecydowała. Pozostaje tylko trzymać kciuki za możliwie bezkonfliktowe przebrnięcie przez trwający kilkanaście nocy remont.
POTRZEBA EMPATII
Prace w nocy mają swoją specyfikę. Specjaliści od bezpieczeństwa ruchu drogowego uważają, że mają więcej wad niż zalet. Zmęczenie robotników i słabe oświetlenie pola robót to najmniejszy problem. Znacznie ważniejsze jest bezpieczeństwo wykonawców. Na trasach szybkiego ruchu i autostradach zdarzają się przypadki taranowania samochodów zabezpieczających front robót. Wystarczy odrobina empatii, by zrozumieć tych, którzy zwyczajnie boją się o życie swoje lub swoich pracowników.
Ta sytuacja pokazuje, że pokłady dojrzałości, uczciwości i wzajemnego szacunku muszą odnaleźć w sobie nie tylko kierowcy i drogowcy, ale także okoliczni mieszkańcy.
W końcu chodzi o wspólną rzecz.
Sebastian Kwiatkowski