„Gorzki finał romansu, który był przedstawiany w kolorowych magazynach”. Felieton Piotra Semki

(Fot. Radio Gdańsk)

Kazimierz M., były premier rządu Rzeczypospolitej, został skazany. Wyrok opiewa na pół roku ograniczenia wolności w zawieszeniu oraz wykonywanie prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Powód: zaległe alimenty wobec byłej żony – Izabelli. Kazimierz M. utrzymuje, że nie wiedział nic o rozprawie, a wyrok nazywa zemstą polityczną. Jak stwierdził, „Ziobro, z zemsty politycznej, ściga mnie na wszelkie możliwe sposoby, dlatego organizuje sądy kapturowe”.

O ile wiadomo, minister sprawiedliwości, owszem, ma wpływ na prokuratorów, ale na sędziów już nie, są oni niezawistni i trudno podejrzewać, by chcieli utrudnić życie akurat Marcinkiewiczowi – bo to o nim mowa i chyba nie ma sensu używać tej nomenklatury – Kazimierz M.

Tak czy inaczej, cała sprawa jest takim gorzkim finałem bardzo efektownego romansu, który był przedstawiany w kolorowych magazynach. Widzieliśmy byłego premiera – z panią Izabellą – pływającego w gondoli w Wenecji, oglądaliśmy ich razem na wakacyjnych wyjazdach w Hiszpanii. Słowem – romans jak z bajki, kolorowe magazyny miały uznanie. Finał niestety przypominał ten bardzo częsty dla tzw. „miłości wieku średniego”, kiedy to mężczyźni chcą jeszcze się wykazać, a młode dziewczyny ulegają czarowi panów, którzy mają swoje wpływy. Kiedy tracą oni swoją pozycję, to bardzo często przychodzi otrzeźwienie, a wraz z nim walka o zimne interesy.

Pomyślałem jednak o szerszym zjawisku, Kazimierz M. – wróćmy może do tej terminologii – był przedstawicielem tej młodej klientki, która działała w szczególnie aktywnym w Gdańsku Ruchu Młodej Polski. Należał do tej generacji, która świadomie przeżyła stan wojenny. Wówczas szybkie małżeństwo, szczególnie temu sprzyjało wspólne chodzenie na duszpasterstwa akademickie, które było ucieczką od wszechobecnej szarzyzny życia PRLu. Problem w tym, że kiedy już upadł komunizm i młodzi ludzie, którzy zdobyli pewne doświadczenie w  polityce opozycji szli do prawdziwej polityki, która bardzo często wiązała się z poznawaniem świata, z zachętą do gustowania w niezłych alkoholach, w dobrych cygarach, a czasami pojawiała się też wizja jakiegoś skoku na bok – tym bardziej, że często młode stażystki, czy kobiety, które wchodziły do biznesu były oczarowane ludźmi, którzy mieli już pewną pozycję, znaczenie. Wtedy dochodziło do romansów, które zazwyczaj tragicznie kończyły się dla tych starych małżeństw lat stanu wojennego. Kazimierz M. jest ekstremalnym przypadkiem takich perturbacji, ale każdy kto zna warszawską politykę mógłby wskazać wiele innych tego typu sytuacji.

Czy to jest okazja do rzucania gromów? Cóż, losy Marcinkiewicza są tak wyraziście smutne, że tutaj nie trzeba żadnych dalszych podkreśleń. Ta sytuacja pokazuje, że problem wieku średniego, w którym człowiek stara się zapomnieć o upływającym czasie i jeszcze raz przeżyć miłość dotyka wszystkich – zarówno bogatych biznesmenów w XIX w., jak i znanych generałów w wieku XX. i jak się okazuje, również byłego premiera RP.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj