Już nie Solidarna, a Suwerenna Polska. Czy pójdzie do wyborów z PiS-em? Felieton Piotra Semki

(Fot. Radio Gdańsk)

Nieczęsto się zdarza, by w roku wyborczym jakaś partia zmieniała nazwę. Rozpoznawalność brandu politycznego jest ważnym elementem kapitału każdej partii, ale oto Zbigniew Ziobro ogłosił, że powstaje zupełnie nowa partia, choć o podobnej nazwie do poprzedniej. Chodzi oczywiście o Solidarną Polskę, która ogłosiła, że teraz powstaje nowa partia Suwerenna Polska. Złośliwi stwierdzili, że na wszelki wypadek zadbano, aby skrót SP był taki sam – pisze w felietonie Piotr Semka.

Oglądaliśmy wspaniałą konwencję, na której wywodzono, że kwestie solidaryzmu społecznego już PiS i wraz z nim Solidarna Polska rozwiązali poprzez programy socjalne, takie jak 500+, czy też zwrócenie prawa ku problemom najuboższych, na przykład zakaz odbierania dzieci z powodu stwierdzonego ubóstwa, a teraz hasło: „suwerenność”. Trudno się dziwić, że ziobryści sięgają po to hasło, bo właśnie wokół kwestii, jak rozmawiać z Brukselą, toczyły się spory Solidarnej Polski z premierem Morawieckim. Ale są i tacy, którzy twierdzą, że jest to jakiś sprytny pomysł, aby Zjednoczona Prawica odpowiedziała na wyzwanie Konfederacji, która ostatnio sama ogłasza, że idzie w górę. Rzeczywiście sondaże troszeczkę się polepszyły, nie aż tyle, jak tego sobie życzą konfederaci, ale to właśnie Konfederacja dotarła do wielu młodych ludzi z przekazem, że trzeba coś zrobić w relacjach pomiędzy Polską a Brukselą, bo nie może być tak, żeby kraj, który jest już wiele lat w Unii, ciągle był traktowany jak chłopiec na stażu, którego można cały czas strofować, odcinać go od pieniędzy i tak dalej.

Czy Suwerenna Polska w końcu wejdzie na listy Zjednoczonej Prawicy? Polityczni sceptycy mówią, że może się to skończyć tak, że jak zwykle w końcu dojdzie do porozumienia, ale koniec końców Jarosław Kaczyński już przy oddawaniu list skreśli paru młodych kandydatów, którzy działają mu na nerwy, bo rzeczywiście w Suwerennej Polsce są tacy „zagończycy”, którzy lubią efektownie wymachiwać szabelką. Co do samej kariery Zbigniewa Ziobry, to niekiedy stawiane są przypuszczenia, że może skończyć jak Jarosław Gowin, który ostatecznie pożegnał się ze Zjednoczoną Prawicą. Osobiście powiem, że nie bardzo w to wierzę: kazus Ziobry to jednak coś innego niż kazus Gowina. Gowin zawsze był w Zjednoczonej Prawicy ciałem obcym, a Ziobro jednak przeszedł z Kaczyńskim cały szlak polityczny od końca lat 90., z jednym wyjątkiem, kiedy to obraził się i odszedł z Solidarną Polską z obozu PiS-u, ale potem zastukał do niego jak skruszony pokutnik.

Jak dokładnie będą wyglądać listy? Trudno dzisiaj powiedzieć, ale myślę, że Zjednoczona Prawica z PiS-em na czele nie może ryzykować, że jeśli ziobryści pójdą osobno, to zabiorą parę cennych procent. Tych procent, których może zabraknąć do sytuacji, która może wykreować trzecią kadencję PiS-u.

Piotr Semka

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj