„Prigożyn prowadzi wojenkę z ministrem wojny i szefem sztabu”. Felieton Piotra Semki

(Fot. Radio Gdańsk)

Rosja to nie jest normalny kraj, ale czasami w tym nienormalnym kraju właśnie przedstawiciele tego, co nienormalne, są jedynymi którzy mogą powiedzieć, jak jest. I tak jest oto w kraju naszych wschodnich i północnych sąsiadów, gdzie szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn (czyli taki watażka, szef oddziałów najemniczych, które hulają po świecie od Afryki po Rosję) oto stwierdził, że rosyjska armia zepsuła wszystko, co możliwe – pisze w felietonie Piotr Semka.

Jak stwierdził, Ukraińcy występują w bardzo dobrym poziomie bojowym, w sztuce wojennej Ukraińcy mają ustępować jedynie wagnerowcom, ale już armię rosyjską biją, jak mogą. Jak pisze o Ukraińcach Prigożyn mają wysoki poziom organizacji, wysoki poziom wyszkolenia, wysoki poziom inteligencji, różne rodzaje broni, a ponadto działają w każdym systemie: radzieckim, NATO-wskim, jakimkolwiek innym – z równym powodzeniem. Dlaczego Prigożyn sobie pozwala sobie na takie rzeczy? Bo prowadzi wojenkę z ministrem wojny Siergiejem Szojgu i szefem sztabu Walerijem Gierasimowem.

W wywiadzie, którego udzielił Constantinowi Dołgowowi, prokremlowskiemu konsultantowi politycznemu, wyraźnie „jedzie” po swoich przeciwnikach mówiąc, że to oni skąpili amunicję dla jego oddziałów, to oni wszystko co mogą, rozwalą, wszystkie projekty zniszczą i są zupełnie „do bani”. Prigożyn może sobie pozwalać na taki styl, bo właśnie Putin pochwalił go za sukcesy na froncie. Ale wszystko to oglądają Rosjanie i zastanawiają się, jak to jest możliwe, że w kraju, w którym najmniejsza krytyka polityka, który cieszy się akceptacją Kremla jest niemożliwa, nagle oto Prigożin sobie otwarcie wyciera buzię nazwiskami szefa ministerstwa wojny i szefa sztabu. Tak czy inaczej Rosja wchodzi w pewien stan chaosu. Nawet jeśli to jest wypowiedź kogoś, kto cieszy się względami u Putina, to jednak jest to element anarchizujący. I na dłuższą metę istnienie takich właśnie „cudownych krów” na politycznej scenie, jak Prigożin, którzy na dodatek mają za sobą ostrzelanych i zaangażowanych w wojnę żołnierzy, może być początkiem do ewentualnej zbrojnej walki o schedę po Putinie. Bo Putin wiecznie żyć nie będzie. Wiadomo, że według licznych relacji jest ciężko chory. I prędzej czy później rozmaici kandydaci do zastąpienia go na Kremlu będą musieli skrzyżować szable. A akurat najostrzejszą szablę ma jak na razie Prigożin. Zobaczymy, co z tej walki między buldogami rosyjskimi pod dywanem wyniknie.

Piotr Semka

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj