Kim był Silvio Berlusconi dla europejskiej prawicy? Felieton Piotra Semki

(Fot. Radio Gdańsk)

We Włoszech skończyła się pewna epoka. Zmarł premier Silvio Berlusconi. I ta śmierć to dobra okazja do zastanowienia się, jaką drogę musiała przejść w ostatnich trzydziestu latach europejska prawica.

Berlusconi był długie lata socjalistą, ale socjalistą antykomunistycznym. Kiedy ta włoska konstrukcja polityczna, w której dominował korupcjogenny sojusz chadecji i socjalistów, zawaliła się, to tak naprawdę po prawej stronie wielu szacownych polityków włoskiej chadecji wpadło w zupełny stupor. Absolutnie nie wiedziało, jak wymyślić na nowo prawicę. I wtedy pojawił się Berlusconi, który przypominał troszeczkę naszego szefa Polsatu – pana Zygmunta Solorza. Otóż on stworzył prawicę, która była oparta na dwóch masowych symbolach, czyli na popularności piłkarskiej – stąd “Forza Italia”, hasło stadionowe, czyli “naprzód Włochy” – i na swojej pozycji posiadacza dużej ilości włoskich stacji telewizyjnych, które oprócz puszczania teleturniejów i dosyć mało wyrafinowanej rozrywki, potrafiły przedstawiać to, co włoska prawica – Forza Italia właśnie – miała do zaproponowania.

Sam Berlusconi był takim właśnie przykładem. Kogoś, kto z jednej strony deklarował się jako głęboko wierzący katolik, z drugiej strony był przeciwny rozmaitym zmianom obyczajowym, które już chciała wprowadzać lewica, a z trzeciej strony wychodziły na jaw jego osobiste grzeszki, takie jak imprezy “bunga, bunga”. I lewica oczywiście miała w związku z tym piękny kij, którym mogła okładać prawicę, że tutaj Berlusconi uczestniczy w mszach, a tam wyłazi na jaw, że sobie imprezuje w towarzystwie młodziutkich panienek.

Wbrew pozorom była w tym pewna logika. Berlusconi był człowiekiem, który nie krył, że jest hedonistą, lubi śpiewać i grać na gitarze. Lubi zabawę, wino i śpiew, a nawet bardziej, że tak powiem, podkasane rejony tego typu zabaw. A z drugiej strony, gdy włoska lewica przyglądała się bez specjalnego współczucia dla zagłodzenia jednej z Włoszek, które były utrzymywane w sztuczny sposób, to właśnie Berlusconi występował, że to jest skandal, że to jest zamordowanie człowieka i to jest ohyda.

Na tym polega paradoks, że bardzo wielu lewicowców prowadzi osobiście bardzo nobliwe i świątobliwe życie, ale popiera zmiany obyczajowe, które prowadzą niekiedy do wielu nieszczęść. Natomiast prawicowcy bardzo często nie są wzorem, ale w sprawach zasadniczych potrafią powiedzieć: nie. I na tym tle Berlusconi był nieodrodnym synem swojego narodu.

Dla nas, Polaków, był on trochę rozczarowaniem. Głównie z powodu jego fascynacji Władimirem Putinem. Wraz z nim – z Berlusconim – włoska prawica zachwycała się Putinem, podobnie jak we Francji Marine Le Pen. Oczywiście my dobrze wiedzieliśmy, że to jest bzdura, że to jest ślepa uliczka, ponieważ Putin żadnym konserwatystą nie jest, co najwyżej byłym KGB-owcem.

Berlusconi odszedł. Włochy mają teraz innego prawicowego premiera – panią Giorgię Meloni. Myślę, że nie będzie ona w stanie błysnąć tak bardzo, jak Berlusconi, który przez ponad trzydzieści lat był aktywny w polityce. Berlusconi miał ten talent medialnego zwierzęcia. Pytanie, czy Giorgia Meloni będzie potrafiła temu sprostać?

Na razie chwieje się na nogach pod wpływem zmiennych wiatrów. Oto kanclerz Scholz póki co ją chwali, bo poparła projekt tzw. solidarności w rozdziale imigrantów. Z drugiej strony jeszcze niedawno Paryż i Madryt atakowały panią Meloni za to, że próbowała zawracać łodzie z imigrantami na Morzu Śródziemnym.

Tak czy inaczej, Berlusconi był kawałem życia Włochów i jak w przypadku każdego czarującego łajdaka w momencie jego śmierci wszyscy czują, jakby kończyła się pewna epoka. Bo była to specyficzna epoka, w której włoska prawica znalazła bardzo specyficzną – włoską odpowiedź na dominację lewicy. Nie była ona pod względem estetycznym idealna, ale – na miły Bóg – bardzo ciężko dzisiaj wymyślić formułę, która łączy w sobie i sprawność medialną i polityczną szlachetność oraz roztropność. Berlusconi potrafił z jednej strony czasami zeskakiwać in plus, a czasami rozczarowywać tak, że nie było wiadomo, gdzie schować oczy.

Jednak niech mu ziemia lekką będzie.

Piotr Semka

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj