Legia u bram raju. Startuje ostatnia faza eliminacji Ligi Mistrzów

Już w najbliższą środę Legia Warszawa stanie do walki o Ligę Mistrzów. Jej rywalem w 4. rundzie kwalifikacji będzie Rumuńska Steaua Bukareszt. Stawką meczu jest nie tylko awans do tych elitarnych rozgrywek, ale także prestiż i ogromne pieniądze. Do gry wkraczają również europejscy giganci.
W miniony weekend zarówno Legia, jak i Steaua wygrały swoje mecze. Wojskowi pokonali Rozwój Katowice 0:3 w ramach rozgrywek o Puchar Polski. Rumuni również wygrali swoje spotkanie – w bardzo przekonywu sposób pokonali CFR Cluj, także 3:0. Zespół z Bukaresztu w lidze jeszcze nie przegrał, a pełne 90. minut rozegrał reprezentant Polski – Łukasz Szukała.

W poprzednich fazach kwalifikacji LM, Legia okazała się lepsza w dwumeczu od walijskiego The New Saint FC (3:1, 1:0) oraz norweskiego Molde FK (1:1, 0:0). Z kolei mistrz Rumunii, którego zawodnikiem jest reprezentant Polski Łukasz Szukała, wyeliminował macedoński Vardar Skopje (3:0, 2:1) i gruzińskie Dinamo Tbilisi (2:0, 1:1).

-Steaua to bardzo silna drużyna, która w ubiegłym sezonie zdominowała rodzimą ligę i pokazała się z dobrej strony w Lidze Europy. Moim zdaniem zespół z Bukaresztu będzie zdecydowanym faworytem tego dwumeczu. Od początku sezonu prezentuje wysoką i równą formę. Ostatnie zwycięstwo nad CFR Cluj musiało zrobić wrażenie. – mówi w rozmowie z portalem legia.com Dan Petrescu, były trener Wisły Kraków.

Wiadomo było, że w spotkaniu nie wystąpi Bartosz Bereszyński. Okazało się jednak, że nie wystąpi również w rewanżu. Badania wykazały naderwanie przywodziciela. Na prawej stronie obrony wystąpi ktoś z dwójki Łukasz Broź – Jakub Rzeźniczak.

-Mecz, który nas czeka trwa 180 minut, w Bukareszcie odbędzie się jego pierwsza połowa. Trzeba tam zagrać jak najlepiej. Stawka jest tak wysoka, że zawodnicy są w pełni zmobilizowani, więc nie muszę specjalnie nikogo motywować. Wydaje mi się, że mamy trochę większe szanse na awans. – mówił na poniedziałkowym treningu trener Legii, Jan Urban.

Polski klub nie awansował do elitarnych rozgrywek od 17 lat, a w jej historii tylko dwa polskie kluby grały w fazie grupowej. W sezonie 1995/96 Legia, a w następnym Widzew.

W ostatniej rundzie kwalifikacji LM jest dziesięć par. Pięć z tzw. ścieżki mistrzowskiej, czyli z udziałem drużyn, które w poprzednim sezonie zdobyły tytuł w swoich krajach – m.in. Legia, Steaua oraz Celtic Glasgow, który we wtorek zagra w Astanie z Szachtiorem Karaganda. Drugim bramkarzem mistrza Szkocji jest Łukasz Załuska.

Pozostałe pary tworzą zespoły z tzw. ścieżki ligowej. Tutaj szlagierowo zapowiada się wtorkowe wyjazdowe starcie Milanu z PSV Eindhoven (rezerwowym bramkarzem holenderskiego zespołu jest Przemysław Tytoń). Faworytem spotkania są piłkarze z Włoch, ale PSV sezon rozpoczęło znakomicie – wygrali dotychczas wzystkie mecze i prowadzą w tabeli Eredivisie.

– Pokonanie PSV jest dla nas kluczowe i będzie miało wpływ na cały sezon. Musimy zrobić wszystko, aby awansować do fazy grupowej – apeluje do podopiecznych Allegri, trener Milanu. 

– Łatwo nie będzie, jednak Milan nie jest zespołem nie do pokonania. W każdym razie musimy ograniczyć do minimum liczbę błędów – zapowiada opiekun Holendrów, Phillip Cocu.

Ciekawie powinno być także w rywalizacji Fenerbahce Stambuł z drużyną Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego – Arsenalem Londyn. Pierwsze spotkanie w środę w Turcji.

Również w środę piłkarze Schalke zagrają w Gelsenkirchen z PAOK Saloniki. Początkowo rywalem niemieckiego zespołu miał być Metalist Charków (wyeliminował PAOK w poprzedniej rundzie), ale ukraiński klub został zdyskwalifikowany przez UEFA w związku ze śledztwem prowadzonym w sprawie ustawienia wyniku meczu przez jednego z byłych działaczy tego klubu.

Szymon Szweda

źródło: PAP, przeglądsportowy.pl

 

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj