Pewnie wielu biegaczy z Trójmiasta i okolic zapewne słyszało o biegających siostrach Tuwalskich. Dzięki nam macie okazję poznać je z prywatnej jak i biegowej strony. Każdy kto uczestniczył w kilku biegach na naszym Trójmiejskim podwórku, zapewne słyszał o niezwykle szybkich siostrach Tuwalskich. Mimo, że biegają amatorsko, to większość zawodów wygrywają lub zajmują w nich czołowe lokaty. Trenują ciężko i szybko, co można zauważyć na alejkach pasa Nadmorskiego lub na cosobotnich biegach parkrun Gdańsk.
Za nim bieganie naprawdę stało się w Polsce popularne, one już od dawna biegały. W ciągu kilkunastu lat, odkąd stanęły po raz pierwszy na stracie zawodów z profesjonalnym pomiarem czasu, narosło wokół sióstr wiele legend i mitów.
My poprosiliśmy Elę i Małgosię Tuwalskie, aby opowiedziały nam swoją historię biegową i nie tylko.
Początki biegania
Ela i Małgosia Tuwalskie: Pochodzimy z malutkiej wioski za Starogardem Gdańskim, mianowicie z Grabowca i to właśnie tam spędziłyśmy dzieciństwo. Wszędzie było daleko – do szkoły, do sklepu, czy na autobus, bo do najbliższego miasta miałyśmy
Zawsze wychodziłyśmy na ostatnią minutę i w związku z tym nie było innego wyjścia, jak tylko biec na autobus – bo nie będzie czekał specjalnie na nas, a następny był albo za godzinę lub jeszcze później. Tak było parę dobrych lat temu, gdyż wtedy nikt w rodzinie nie posiadał samochodu, ale teraz oczywiście jest dużo łatwiej.
Posiadaliśmy też gospodarstwo, więc musiałyśmy pomagać rodzicom. Nie było wtedy czasu na treningi – zresztą nawet o tym nie myślałyśmy. Poza tym wydaje nam się, że ciężka praca fizyczna przełożyła się na to, że wykorzystałyśmy swoją siłę i pracę na efekty w sporcie. W szkole podstawowej nie za bardzo zwracano uwagę na nasz talent biegowy i mimo, że byłyśmy najlepsze w szkolnych biegach przełajowych, to jakoś nikt nie próbował nas ukierunkować czy choćby pomóc w poprawianiu wyników w sporcie.
Biegać zaczęłyśmy jak na wiek w którym powinno zacząć się trenować – dość późno, bo dopiero jak miałyśmy 19 lat. Przyjechałyśmy wtedy do Gdańska, aby kontynuować naukę. Pewnego razu zauważyłyśmy w szkole plakat dotyczący biegów przełajowych w Brzeźnie – postanowiłyśmy w nich pobiec i nie miałyśmy sobie równych. Zajęłyśmy I i II miejsca i wtedy zaczęła się nasza przygoda z biegami.
Podszedł do nas wtedy trener Lechii Gdańsk i zaprosił do siebie na treningi – 3 razy w tygodniu. Skorzystałyśmy z zaproszenia , ale był to trener chodziarzy, więc wszystko robił żeby nas namówić na spróbowanie chodu. Po dłuższych namowach przekonał nas. Szybko robiłyśmy postępy i w bardzo krótkim czasie zrobiłyśmy pierwszą klasę sportową w chodzie, (Ela zdobyła wicemistrzostwo w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski na 10 km
Mimo, że trenowałyśmy chód, to nie przestawałyśmy również biegać w ulicznych zawodach – wtedy tylko w Trójmieście, bo byłyśmy nieśmiałe i bałyśmy się wyjeżdżać same gdzieś dalej, a trenerowi nie bardzo podobało się, że ciągle myślimy o bieganiu. Kiedy zakończyłyśmy naukę tak się złożyło, że zwolniły się dwa etaty w internacie, w którym mieszkałyśmy. Ela została zatrudniona jako szefowa kuchni, a Małgosia jako referent ds. administracji i tak jest do dziś. Zakończyłyśmy wtedy trenować chód, ale nigdy nie przestałyśmy biegać.
Szkoda że w naszym życiu zabrakło kogoś, kto by nami pokierował, bo może pod okiem fachowca wcześniej wykryto by u nas diament biegowy, który wystarczyłoby troszkę bardziej wyszlifować.
Trening czyni mistrza
Biegamy z wielkiego zamiłowania do tej dyscypliny, ale oczywiście amatorsko ze względu na to, że pracujemy i kończymy studia magisterskie. Poza tym Małgosia ma swoją rodzinę, Ela narzeczonego, więc trenujemy co drugi dzień. W połowie każdego treningu zatrzymujemy się na gimnastykę, ćwiczenia rozciągające. Jeżeli nie jesteśmy po zawodach lub przed nimi, to staramy się by w naszym treningu występowały rytmówki, interwały.
Generalnie nie stosujemy żadnego planu treningowego. Tempo ustalamy w trakcie wyjścia, w zależności od samopoczucia. Nie korzystamy również z żadnych konsultacji trenerskich, a na treningach biegamy razem w dwójkę. Warto dodać, że zawsze przed wyjściem na trening dzwonimy do siebie z informacją, że jesteśmy gotowe. Wynika to z tego, że nie mamy stałej godziny treningu.
A najczęściej biegamy wieczorem, gdy wtedy pozwala nam na to czas. Biegamy przede wszystkim w Parku Reagana lub na alejkach Pasa Nadmorskiego: Brzeźno-Sopot.
Utrzymanie formy
Myślę, że bardzo dużo dają nam starty, nawet te mniej udane. Zwłaszcza cosobotnie biegi parkrun Gdańsk pozwalają nam w uzyskaniu szybszego tempa, bo samemu ciężko jest się zmotywować do tak szybkiego treningu. Gdy nie biegamy w zawodach, zawsze pojawiamy się na parkrunie.
Ważnym czynnikiem jest prawidłowe odżywianie, czyli nie pijemy gazowanych napojów, nie jemy fast fordów. Za to spożywamy dużo owoców, warzyw, ryb. Wprawdzie nie stosujemy specjalnej diety, ale staramy się nie jeść byle czego.
Zawody
Pierwsze zawody w których brałyśmy udział były prawie 14 lat temu, potem przez prawie 4 lata startowałyśmy w zawodach – tyle, że w chodzie sportowym. W ciągu ostatnich kilku lat, zaliczyłyśmy całe mnóstwo najróżniejszych imprez biegowych.
Pierwsze profesjonalne zawody
Małgosia: Myślę, że Bieg Europejski Gdyni na
Ela: Wydaje mi się, że był to Bieg Europejski w Gdyni, choć zajęłam tam II miejsce to dla mnie był to również wielki sukces.
Największy sukces
Małgosia: W chodzie sportowym w Warszawie, kiedy zrobiłyśmy życiówkę i I-szą klasę sportową, a następnie Mistrzostwa Polski Seniorów we Wschowej na
Ela: Również w chodzie sportowym, tyle że w Gdańsku na
Maciej Gach: Jak myślicie dlaczego tak mało kobiet uczestniczy w imprezach biegowych i jakbyście zachęciły inne Panie do biegania.
Zapewne jest to związane między innymi z problemem makijażu czy pięknego wyglądu. I pewnie też, niewiele kobiet lubi pokazywać się w ciuchach sportowych. Kolejną przyczyną może być to, że jak kobieta zostaje matką to trudniej jest pogodzić obowiązki rodzicielskie z bieganiem, niż mężczyznom.
Dlaczego warto biegać?
Ruch tego typu wzmacnia pracę serca, krwioobiegu oraz płuc. Dzięki temu zmniejsza się ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia. Bieganie to po prostu najlepszy sposób na bycie zdrowym i wytrzymałym. Poza tym biegając w łatwy sposób można spalić zbędne kilogramy i pozbyć tkanki tłuszczowej.
Bieganie również nas uszczęśliwia. Podczas wysiłku fizycznego w mózgu wydzielają się dobrze wszystkim znane endorfiny, które są odpowiedzialne za dobre samopoczucie. Dzięki bieganiu znacznie mniej się stresujemy, za to częściej uśmiechamy. Bieganie samo w sobie jest niezwykle przyjemne. Przemierzając kilometry urozmaiconych tras można poczuć się wolnym, a uczucie to jest uzależniające.
Dla nas bieganie jest zdecydowanie ulubionym sportem. Jego uprawianie wpływa korzystnie na każdego – pod warunkiem, że podchodzi się do tej dyscypliny rozsądnie. Tak jak wcześniej wspominałyśmy, bieganie nie tylko pozwala nam być w formie i w prowadzeniu zdrowszego trybu życia. Od czasu do czasu możemy bez przeszkód jeść ulubione smakołyki. Co ważne, bieganie dodaje pewności siebie, daje satysfakcję, trochę szaleństwa, a zarazem kształtuje porządek w życiu.
Poza bieganiem
Tak jak opowiadałyśmy, pracujemy zawodowo, studiujemy. Ale oprócz biegania, w wolnych chwilach jeździmy na rowerze, czasami na rolkach. Chodzimy na rodzinne spacery. Także dużo czytamy oraz staramy się nie zaniedbywać obowiązków domowych.
Być bliźniakiem
Wbrew pozorom jest między nami sporo różnic. Jeśli ktoś więcej czasu z nami spędza, to szybko zauważy, że jesteśmy całkowicie inne. Mamy trochę inny styl wypowiedzi, trochę inne ruchy podczas chodzenia, trochę inny uśmiech – właściwie to jesteśmy całe inne.
Znacie jakieś pary bliźniaków, które biegają?
Tak, siostry bliźniaczki z Chojnic, Karolina i Kamila. Był moment, że Kamila była lepsza od nas. Gdy powychodziły za mąż, Karolina przestała biegać, ale jej siostra nadal biega, a my utrzymujemy z nią kontakt.
Śmieszne sytuacje
Dość często, szczególnie w pracy np. w okresie letnim, gdy koloniści przyjeżdżają do internatu na wypoczynek, sprawami ugoszczenia, sprawami finansowymi, czy w ogóle jakimikolwiek sprawami dot. zakwaterowania gości w internacie, zajmuje się Małgosia. Kiedy dany gość udaje się na stołówkę i obsługuję go Ela, to są w szoku jak Gosia to zrobiła, bo przecież przed chwilą była w sekretariacie, a teraz jest w kuchni. Niektórzy myślą, że pracuję na 2 etaty.
Ostatnio jak biegałyśmy na Akademickich Biegach Przełajowych, nie było numerów startowych, tylko każdy kto dobiegał, mówił imię i nazwisko – sędzia, który sprawdzał obecność zastanawiał się jak by nas odróżnić – zapisał sobie kolor butów każdej z nas, żeby nas nie pomylić, bo biegłyśmy 4 okrążenia.
A która z Was jest starsza?
– Małgosia o 10 min.
Rozmawiał Maciej Gach
Fot. Katarzyna Sempołowicz-Lipska