Skromny, ambitny, pełen pokory, ale znający swoją wartość. Taki poza boiskiem jest Mateusz Szwoch. Po murawie porusza się z gracją niczym Kazimierz Deyna, do którego przez niektórych znawców futbolu jest porównywany. Blondwłosy pomocnik, podobnie jak jeden z najwybitniejszych w historii polskich piłkarzy, urodził się na Kociewiu. Największymi boiskowymi atutami Szwocha są nietuzinkowa technika, przegląd pola, precyzyjne podanie i dobre uderzenie z dystansu. W ostatnim czasie poprawił grę w obronie, dzięki czemu coraz częściej odbiera piłkę rywalom. Wciąż jednak jego największym mankamentem pozostaje wątła postura. Dużych mięśni mu brakuje, ale psychikę ma mocną.
Mimo młodego wieku nie obawia się presji, czego dowodem są wykonywane przez niego bardzo pewnie rzuty karne. Mateusz Szwoch na pewno nie jest jeszcze piłkarzem kompletnym, ale gotowym na to, by z powodzeniem rywalizować na poziomie ekstraklasy. Pierwsza liga nie stanowi już dla niego wyzwania. W tym sezonie, najlepszym w karierze, strzelił już dziewięć goli. Do Arki trafił w sezonie 2008/2009 z Borowiaka Czersk. Kociewski klub za utalentowanego 15-latka otrzymał kilkanaście piłek i ekwiwalent 3 tys. zł. Dziś wartość Szwocha jest 100 razy wyższa i wynosi 300 tys. zł.
Młodzieżowy reprezentant Polski stał się niezwykle łakomym kąskiem dla klubów z ekstraklasy, i wszystko wskazuje na to, że opuści Gdynię. Sam jednak nie ukrywa przywiązania do żółtoniebieskich barw. W jednym z licznych wywiadów, które udzielał Radiu Gdańsk powiedział, że przed podpisaniem nowego kontraktu (obecny z Arką wygasa z końcem czerwca) pierwszeństwo podczas negocjacji da gdyńskiemu klubowi, któremu wiele zawdzięcza. W profesjonalnym sporcie nie można jednak kierować się sentymentami. Niecodziennie otrzymuje się propozycję z Legii Warszawa.
Mistrz Polski już przygotował kontrakt dla Szwocha i czeka na decyzję młodego piłkarza. To nie jedyna oferta, którą otrzymał menedżer zawodnika. Jarosław Kołakowski zdradził, że w grę wchodzi także transfer zagraniczny. Pomocnikiem mogącym grać praktycznie na wszystkich pozycjach w drugiej linii interesuje się ponad połowa klubów ekstraklasy, w tym Lech Poznań, Śląsk Wrocław i Cracovia, której kibice są zaprzyjaźnieni z Arką. Szwoch chcąc pozostać w dobrych relacjach z gdyńskimi kibicami mógłby obrać kierunek na Wawel. Mniejsze szansę w wyścigu o popularnego „Banię” ma Lechia Gdańsk. To, że Szwoch opuści Gdynię jest już niemal pewne. Arka, jeśli nie awansuje do ekstraklasy, nie będzie miała argumentów, by zatrzymać „perłę z Kociewia”.