W obecności ponad 25 tysięcy kibiców Lechia Gdańsk przegrała z Lechem Poznań 1:2. Gdańszczanie od 45. minuty grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla Zaura Sadajewa. Lech okazał się bezlitosny i po dwóch bramkach Łukasza Teodorczyka wywiózł z Gdańska trzy punkty. Lepiej mecz zaczęła Lechia Gdańsk, która starała się zdominować środek pola. Z dobrej strony zaprezentował się Stojan Vranjes. Aktywny w środku pola był Ariel Borysiuk, który długimi podaniami uruchamiał Macieja Makuszewskiego i zastępującego Bartłomieja Pawłowskiego, Piotra Grzelczaka. Lechia już w 5. minucie mogła wyjść na prowadzenie. Z rzutu rożnego dobrze dośrodkował Maciej Makuszewski, a centymetrów zabrakło Rafałowi Janickiemu, który uderzył tuż obok lewego słupka bramki strzeżonej przez Krzysztofa Kotorowskiego. Dwie minuty później kolejna oskrzydlająca akcja Makuszewskiego, który dośrodkował prosto na głowę Stojana Vranjesa, lecz ten minimalnie chybił. Biało-zieloni mieli ogromną przewagę nie pozwalając piłkarzom z Wielkopolski na zbyt wiele. W 13. minucie Lechia zmarnowała kolejna okazję. Znowu świetnie Makuszewski na prawym skrzydle dograł do Vranjesa, lecz ten zbyt długo trzymał piłkę i jego strzał został zablokowany przez jednego z obrońców Lecha.
W 18. minucie do głosu doszli goście, którzy starali się przesunąć grę pod bramkę Lechii. Biało-zieloni odpowiedzieli natychmiastowo. W 20. minucie w sytuacji strzeleckiej znalazł się Makuszewski lecz chybił. Lechia stwarzała sobie dużo dogodnych sytuacji, lecz była bardzo nieskuteczna. W 35. minucie w pole karne dośrodkowywał Mateusz Możdżeń. Tam był Stojan Vranjes, który został kopnięty przez jednego z obrońców Lecha. Jedenastkę wykorzystał sam poszkodowany. Szczęście mogło nie trwać długo, ponieważ w 40. minucie Lech strzelił wyrównującą bramkę, lecz według sędziego została ona strzelona ze spalonego. W 45. minucie z boiska wyleciał Zaur Sadajew, który sfaulował Łukasza Trałke. Sędzia nie wahając się długo pokazał Czeczenowi czerwoną kartkę.
W drugiej połowie grająca w osłabieniu Lechia Gdańsk od razu po przerwie mogła prowadzić 2:0. Błąd Huberta Wołąkiewicza wykorzystał Maciej Makuszewski, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Krzysztofem Kotorowskim. 24-letni pomocnik fatalnie chybił tuż obok lewego słupka. Od tego momentu Lechia cofnęła się do defensywy, a Lech miał coraz większą przewagę w środku pola. Zepchnięci do obrony gdańszczanie nie zdołali powstrzymać „Lokomotywy” z Poznania. W 80. minucie doskonałe dośrodkowanie wykorzystał Łukasz Teodorczyk i powtórzył to 4. minuty później. Lechia do końca starała się doprowadzić do remisu, lecz trzy punkty powędrowały do Poznania.