Haraslin bohaterem Lechii. Słowak pogromcą Górnika Łęczna

W szóstej kolejce Ekstraklasy piłkarze Lechii Gdańsk odnieśli swoją pierwszą wygraną w sezonie. Podopieczni Jerzego Brzęczka pokonali na PGE Arenie grającego prawie przez cały mecz w dziesiątkę Górnika Łęczna. Trzy punkty biało-zielonym zapewnili Lukas Haraslin – strzelec dwóch bramek dla gdańskiej drużyny oraz zdobywca jednego gola Stojan Vranjes. Mecz rozpoczął się po myśli Biało-Zielonych. Już w siódmej minucie meczu gdańszczanie zyskali nad rywalem liczebną przewagę. Po podaniu od… pomocnika Górnika Kamila Poźniaka na czystą pozycję wyszedł Grzegorz Kuświk, którego poza polem karnym zatrzymał bramkarz Górnika Sergiusz Prusak. Uczynił to jednak w sposób nieprawidłowy, dotykając piłki ręką i arbiter Szymon Marciniak musiał wyrzucić go z boiska z czerwoną kartkę.

Jednak mimo gry 11 na 10 bramka Silvio Rodicia, który zastąpił między słupkami Prusaka, pozostawała dla Lechistów jak zaczarowana. Choć bramkarza łęcznian próbowali pokonać niemal wszyscy gracze ofensywni biało-zielonych, to piłka za żadne skarby nie chciała wpaść do siatki. Z dystansu strzelał Ariel Borysiuk, z bliska Sebastian Mila, wolejem Daniel Łukasik, głową Lukas Haraslin, ale wszystkie te próby okazywały się nieskuteczne.

Dopiero w doliczonym czasie gry gdańszczanom udało się umieścić piłkę w siatce. Po lobie Haraslina, piłki nie zdołali wybić ani bramkarz Górnika, ani towarzyszący mu obrońcy i Lechia wreszcie objęła tak wyczekiwane przez kibiców prowadzenie.

Nie nacieszyła się nim jednak długo, bo jeszcze przed przerwą zrobiło się 1:1. Bardzo mocne uderzenie z woleja Grzegorza Piesio, który przymierzył na bramkę Marko Maricia, dało podopiecznym Jurija Szatałowa wyrównanie.

Na początku drugiej części spotkania Biało-Zieloni odzyskali jednak, to co stracili pod koniec pierwszej. I znów za sprawą Lukasa Haraslina. W 55. minucie słowacki skrzydłowy Lechii wykorzystał złe wybicie piłki przez Rodicia, który strącił ją pod nogi gdańskiego piłkarza. Haraslin nie zastanawiając się wiele uderzył bez przyjęcia, zdobywając swojego drugiego gola w meczu.

Po kolejnych pięciu minutach Lechiści powinni prowadzić 3:1, kiedy po zagraniu Mili, piłkę obok Rodicia precyzyjnie posłał Kuświk, ale arbiter dopatrzył się w tej sytuacji dość wątpliwego spalonego.

W końcówce spotkania gdańszczanie nadal oblegali pole karne Górnika, starając się rozrzedzić obronę gości poprzez liczne akcje oskrzydlające, ale nie przynosiły one powodzenia. Podobnie jak strzały z dystansu, choć w 82. minucie golkipera łęcznian mocno postraszył Stojan Vranjes. Rodić z trudnością zdołał jednak odbić piłkę.

Goście w ostatnich minutach meczu spróbowali poszukać remisu i kilkukrotnie udawało im się przedrzeć w pole karne gdańszczan. Tam jednak niepodzielnie rządził Ariel Borysiuk, zażegnując niebezpieczeństwo w szesnastce Lechii.

Doliczony czas gry przyniósł zaś trzecią bramkę dla biało-zielonych. Po dośrodkowaniu w pole karne Górnika przed bramkarzem gości znalazł się Piotr Wiśniewski. „Wiśnia” uderzył na bramkę, ale piłkę ręką zatrzymał jeden z obrońców Górnika. Podyktowaną przez arbitra jedenastką na gola zamienił Stojan Vranjes, przypieczętowując pierwszą wygraną Lechii w sezonie.

lechia.pl/lus
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj