Lechia Gdańsk w meczu inaugurującym siódmą kolejkę piłkarskiej ekstraklasy zremisowała z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:1. Gola dla biało-zielonych strzelił Ariel Borysiuk, dla którego było to pierwsze trafienie na polskich boiskach od 5 grudnia 2011 roku.
Pierwsze minuty spotkania w Bielsku-Białej należały do graczy Podbeskidzia, którzy mocno przycisnęli gdańszczan pod ich polem karnym.
Z minuty na minutę biało-zieloni zaczęli coraz odważniej zapuszczać się pod szesnastkę rywali, wykorzystując m.in. wejścia bocznych obrońców – Jakuba Wawrzyniaka i Pawła Stolarskiego. I gdy wydawało się, że to tylko kwestia minut, aż podopieczni Jerzego Brzęczka przełamią twardo grających „Górali”, sami stracili bramkę. W 17. minucie po płaskim dośrodkowaniu Damiana Chmiela, piłkę do bramki Marko Maricia z bliska wepchnął Frank Adu, który wykorzystał ogromną nieporadność najpierw Jakuba Wawrzyniaka, a następnie zastępującego Grzegorza Wojtkowiaka, Pawła Stolarskiego.
Odpowiedź Lechii była niemal natychmiastowa. W 21. minucie Stolarski założył siatkę Adu i podał do Bruno Nazario. Brazylijczyk wycofał piłkę na 16. metr, gdzie nadbiegał Ariel Borysiuk. Pomocnik Lechii, który w piątek otrzymał kolejne powołanie do reprezentacji Polski idealnie przymierzył i płaskim bardzo silnym strzałem doprowadził do wyrównania.
Ostatni kwadrans pierwszej połowy mógł przynieść kolejne bramki. Najpierw jednak Marić w spektakularny sposób obronił uderzenie Adu, który strzelał z zaledwie dwóch metrów. W odpowiedzi w 36. minucie kapitalnie zachował się Emilijus Zubas. Bramkarz Podbeskidzia w ostatnie chwili zdołał odbić piłkę po strzale z woleja Stolarskiego. Gdyby nie jego ofiarna interwencja, piłka mogła wpaść tuż pod poprzeczkę bielskiej bramki. Tuż przed przerwą Zubas po raz drugi uratował „Górali”, kiedy obronił strzał z bliska Grzegorza Kuświka, który znalazł się sam na sam z Litwinem po dokładnym podaniu górą od Nazario.
Na początku drugiej części spotkania napastnik Lechii był jeszcze bliższy pokonania Zubasa. W 52. minucie Kuświk uwolnił się spod krycia obrońców i z 16 metrów uderzył na bramkę Podbeskidzia. Tym razem jednak piłkę nie zatrzymały ręce Zubasa, a poprzeczka, zaś dobitka Sebastiana Mili została zablokowana. Cztery minuty później kapitan Biało-Zielonych mógł z kolei zaliczyć asystę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Posłanej przez Milę piłki nie zdołał jednak sięgnąć Rafał Janicki, który tak jak chwilę wcześniej Kuświk, wywiódł w pole defensorów gospodarzy. Bielszczanie bramkę Lechii szturmowali już rzadziej niż w pierwszej połowie i najczęściej próbowali przedostać się w pole karne po prostopadłych podania z głębi pola do Roberta Demjana lub Adu, ale obrona Lechii skutecznie łapała graczy Podbeskidzia w pułapki ofsajdowe. Tej „Górale” uniknęli co prawda w 75. minucie, kiedy Jakub Kowalski wypatrzył w polu karnym Mateusza Szczepaniaka, ale w bramce Lechii był niezawodny Marić, który świetnie obronił jego strzał głową. Podobnie było minutę później, kiedy Chorwat zatrzymał mocne uderzenie zza pola karnego Dariusza Kołodzieja.
W końcowych minutach gdańszczanie próbowali zdobyć zwycięskiego gola, jednak próby Piotra Wiśniewskiego, Ariela Borysiuka i ponownie Kuświka były nieskuteczne.