Legia wymęczyła zwycięstwo w Chojnicach

W obecności rekordowej liczby blisko pięciu tysięcy kibiców Chojniczanka Chojnice uległa Legii Warszawa 1:2 w pierwszym ćwierćfinałowym starciu Pucharu Polski. Przepiękną bramkę dla gospodarzy zdobył były gracz stołecznego klubu Patryk Mikita. Chojniczanka spotkanie z Legią rozpoczęła nieco chaotycznie. Na początku to wicemistrzowie Polski dyktowali warunki na boisku. Nie stwarzali jednak groźnych sytuacji, a Chojniczanka spokojnie czekała na swój moment. Na stadionie miejskim zjawiło się tego dnia blisko pięć tysięcy fanów, którzy już od początku wspierali swoją drużynę gorącym dopingiem. Na meczu miała pojawić się także grupa 300 kibiców z Warszawy, ale w sektorze przeznaczonym dla gości była zaledwie garstka fanów Legii. Po 5. minutach spotkania postanowili opuścić stadion w eskorcie policji.

Im dalej w mecz tym więcej akcji zaczęła stwarzać Legia. W 23. minucie meczu „Wojskowi” dopięli swego. Michał Kucharczyk dośrodkował z lewego skrzydła a akcję fantastycznym strzałem głową z piątego metra wykończył były piłkarz Lechii Gdańsk Stojan Vranjes. Drugą połowę meczu gospodarze zaczęli od mocnego uderzenia. Fantastycznym strzałem popisał się były piłkarz Legii Warszawa Patryk Mikita i Stadion Miejski wybuchł z radości. Legia postanowiła jednak szybko odpowiedzieć. Najpierw blisko był Saganowski, którego uprzedził obrońca Chojniczanki. Kilka minut później kolejną okazję zmarnował Dominik Furman. Oba zespoły poszły na wymianę ciosów. W 57. minucie tym razem legionistów uratował Malarz, który okazał się lepszy w pojedynku sam na sam z Rafał Grzelakiem.

W 70. minucie trener gości Stanislaw Czerczesow postanowił wprowadzić na boisko najlepszego strzelca drużyny Nemanjie Nikolića, a ten okazał się strzałem w dziesiątkę. W 77. minucie Nikolić dograł do Guilherme ten wypracował sobie pozycję do strzału, ale skiksował. Na nieszczęście gospodarzy do piłki dopadł Ondrej Duda i zapewnił gospodarzom zwycięstwo. Postawa Chojniczanki zasługuje jednak na słowa uznania. Po słabej pierwszej połowie podopieczni Mariusza Pawlaka wyszli bardzo zmobilizowani i zdołali wyrównać w spotkaniu z wicemistrzem Polski. Zabrakło szczęścia i kilku minut więcej, żeby dowieźć remis do końca. Pozostaje jednak rewanż w Warszawie i szansa na niespodziankę.

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj