Efektownie 2015 rok zakończyli piłkarze Arki. Gdynianie w meczu na szczycie I ligi pokonali na własnym stadionie 4:2 Wisłę Płock. Spotkanie na stadionie przy Olimpijskiej obejrzało ponad 6 tysięcy kibiców. Wynik spotkania otworzył w 29 minucie Paweł Abbott, który wykorzystał podanie Marcina Warcholaka i skierował piłkę do bramki z najbliższej odległości. Żółto-niebiescy z prowadzenia cieszyli się tylko 8 minut. Wyrównał Mikołaj Lebedyński, który znalazł się w polu karnym i mniej więcej z dziesięciu metrów z półobrotu pokonał Konrada Jałochę.
Drugą połowę Arka rozpoczęła z dużym animuszem i już w 48 minucie ponownie była na prowadzeniu. Kolejny raz na listę strzelców wpisał się Paweł Abbott, który w dalszej części spotkania miał szansę na hattricka. – Uderzałem głową, ale bramkarz odbił piłkę. W pierwszej połowie też miałem dobrą sytuację, w której obrońca wybił piłkę. Cieszy to, że mam sytuacje. Dzisiejsze bramki zadedykowałem teściowi, który miał 55 urodziny. Nie kupiłem mu prezentu, ale teraz pewnie nie będę musiał, zażartował Abbott, który rundę zakończył z 8 golami.
Drugim strzelcem zespołu jest Rafał Siemoaszko, który w spotkaniu z Wisłą ustalił wynik spotkania zdobywając swoją 6 bramkę w sezonie. – Jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. Przede mną runda wiosenna i myślę, że jeszcze kilka bramek dołożę. W poprzednim całym sezonie miałem 6 goli, a teraz mam 6 już po pierwszej rundzie.
W meczu z Wisłą na listę strzelców wpisał się także Paweł Wojowski. 21-letni skrzydłowy trafił do bramki płocczan po 6 minutach od wejścia na boisko.
Arka rok zakończyła na pozycji wicelidera ze stratą tylko jednego punktu do prowadzącej Wisły Płock, którą w dwumeczu ograła 6:2. – Myślę, że nikt się nie spodziewał, że po rundzie będziemy na drugim miejscu i będziemy liczyć się w walce o awans. Jest to na pewno zaskoczenie. Nie ważne jest czy musimy wiosną gonić czy uciekać Wiśle. Powinniśmy na wiosnę robić swoje i wygrywać mecze, podsumowuje Siemaszko.