W najbliższą sobotę jubileusz parkrun Rumia

rumis

W najbliższą sobotę odbędą się pierwsze urodziny parkrun Rumia, który jest jedną z 30 lokalizacji największego, bezpłatnego cyklu biegowego w Polsce na dystansie 5 km.

Inauguracja parkrun Rumia nastąpiła 28 marca 2015 roku i przyciągnęła ponad 70 miłośników biegania. Cosobotnia inicjatywa w Rumi jest trzecią lokalizacją na Pomorzu. Pierwszą w październiku 2011r. była Gdynia, a trzy miesiące później powstał parkrun Gdańsk.

Frekwencja w Parku Miejskim nie jest tak wysoka jak to ma miejsce w Gdańsku oraz Gdyni. Jednak kameralność i wspaniała atmosfera – tworzy świetny klimat rumskiego biegu.

Z okazji zbliżającego się jubileuszu – rozmawiamy z Tomkiem Łukowiczem, który jest koordynatorem parkrun Rumia.

Maciej Gach: 26 marca odbędą się pierwsze urodziny parkrun Rumia. Z perspektywy 52 sobót – warto było zainicjować parkrun w Rumi?

Tomasz Łukowicz: Pytanie powinno brzmieć raczej jak bardzo warte było zainicjowanie parkrun Rumia? Rok minął jak z bicza strzelił, ale dla mnie to dopiero pierwszy kroczek. W tym czasie poznałem niesamowitych ludzi i chciałbym, żeby ta inicjatywa się rozszerzała nie tylko o nowych uczestników, ale także o różne działania, które kiełkują podczas rozmów. Dobrze byłoby zacząć wspólnie robić więcej.

Jak dowiedziałeś się o parkrunie i skąd decyzja o tym, aby organizować bieg w Rumi?

O parkrunie opowiedział mi Sławek. To znajomy, który od dłuższego czasu już sobie biegał. Przy okazji był moim opiekunem próby podharcmistrzowskiej (taki kolejny etap wtajemniczenia instruktora harcerskiego). Postanowiliśmy skontaktować się z Jakubem Fedorowiczem – koordynatorem parkrun Polska. Kiedy okazało się, że jest zainteresowanie samych uczestników gdyńskiego parkrun, nie zastanawiałem się ani chwili dłużej.

Zadanie: zostanie koordynatorem parkrun Rumia i wszystko co się z tym wiąże, trafiło do mojej próby na stopień. Potem to już ruszyło jak maszyna, której nie da się zatrzymać – lawinowo świetnie się rozwijało.

rumia4
Łatwo być koordynatorem parkrun?

Jak w każdej działalności społecznej, tak i tu nie brakuje wyzwań. Na początku sprzęt i fundusze na otwarcie lokalizacji. Usłyszałem, że to ok 5 tysięcy złotych i aż mnie zmroziło. Na szczęście Fundacja parkrun Polska w całości pokrywa wszelkie kwestie finanansowo-organizcyjne. Również miasto Rumia pozytywnie oceniło wniosek, jaki napisaliśmy z harcerzami i wszystko odbywało się zgodnie z oczekiwaniami.

Następnie trasa, którą trzeba było wyznaczyć tak, aby było łatwa dla każdego (dla starszych, dla biegaczy z psami, dla dzieci w wózkach itd) – wiadomo, wszystkim się nie dogodzi i po kilku drobnych zmianach mamy obecnie optymalne rozwiązanie.

Największym wyzwaniem jednak jest to, co zawsze i wszędzie – czyli czynnik ludzki. Bieg każdorazowo organizowany jest przez wolontariuszy. Potrzebni są nie tylko do skanowania i mierzenia czasu, ale też by rozstawić elementy trasy, mety, do fotorelacji itd. Na szczęście spotkałem się z ogromną życzliwością i zrozumieniem. W mig zgrała się ekipa, na której mogę polegać i regularnie nowi wolontariusze poszerzają ten skład. Tak więc nieważne ile wyzwań stanie przede mną, gdyż wiem, że nie jestem sam i ze wszystkim wspólnie sobie poradzimy.

rumi d
W prowadzeniu biegu pomaga Ci klika osób. Możesz coś o nich powiedzieć?

Generalnie zawsze jest kilka osób, które pomagają w przygotowaniach przed biegiem. Natomiast są dwie, szczególnie pomocne mi osoby i chętnie je wyróżnię. Jest ze mną Ania – matka, żona, biegaczka, triathlonistka. Jednym słowem człowiek orkiestra. Pierwsza próba stanęła przede mną, kiedy po trzech miesiącach parkruna w Rumi, przyszedł czas wakacji. Jako drużynowy miałem perspektywę kilku tygodni na obozie w górach z moimi harcerzami, więc Ania bez wahania rzuciła, że da radę mnie zastąpić i tak też się stało. Setki kilometrów, kontakt telefoniczny i jak się okazało, wolontariusze walili drzwiami i oknami, aby wspomóc „NPR” – Nową Panią Dyrektor.

Drugą osobą jest „NL” – Niezniszczalna Lena. Przed nami rocznica, a ona jeszcze nie pobiegła w parkrunie ani razu. Mimo to jest nieocenioną pomocą. Do niej należy większość fotorelacji na naszym profilu parkrun Rumia. To ona razem z Anią zastępowały mnie już kilkukrotnie w roli dyrektora biegu pod moją nieobecność. Lena ma na koncie 29 wolontariatów i stan błogosławiony nie powstrzymywał jej przed pstrykaniem zdjęć. Obecnie przychodzi na parkrun prowadząc za rękę jednego synka, a drugiego pchając w wózku przed sobą. Dziewczyny jesteście super!

Rumski parkrun jest dość kameralnym biegiem w porównaniu do gdańskiej czy gdyńskiej lokalizacji, ale można powiedzieć, że klimat i atmosfera jest naprawdę świetna.

Czasem u nas zdarzało się kilkunastu biegnących, a wolontariusze stanowili połowę przybyłych (śmiech). Oczywiście były też biegi, gdy frekwencja sięgała 40-50 osób. To nadal w najlepszym razie ledwo połowa frekwencji Gdyni czy Gdańska. Jednak to przekłada się na atmosferę i charakter lokalizacji.

Większość biegaczy znam po imieniu, mijamy się i rozpoznajemy na mieście. Przyjeżdża sporo zapaleńców z Redy, Gościcina, Wejherowa, Władysławowa. Mamy biegi w kostiumach, zdarzają się obchody urodzin i torty, włączamy się w akcje zbierania nakrętek.

Każdy, kto wychodzi z inicjatywą jest wysłuchiwany. Dosyć szybko zmontowała się ekipa znająca się z parkruna. Roboczo nazwaliśmy ją „kopytka w ruchu” i tak spotykamy się co środę na wspólnych treningach. Póki ciepło i jasno były plenery, przez zimę wynajmowaliśmy salę gimnastyczną. W tym roku chcielibyśmy zrobić więcej. To świetne uczucie i satysfakcja być częścią takiego przedsięwzięcia, w którym pozornie chodzi tylko o bieganie.

rumia 7
Uważasz, że w małych miastach takie inicjatywy są potrzebne?

Oczywiście. Często spotykałem się ze stereotypami biegania, że to tylko dla wybranych i chudych, albo tych, co zrzucają wagę. Działając w niewielkiej społeczności, mamy też możliwość realnego uświadamiania innych, że to może być po prostu świetny sposób na spędzanie czasu. Szczególnie w większym gronie.

Wymieniłbyś jakieś ciekawe przygody, zaskakujące wydarzenia, które miały miejsce na parkrunie w ciągu roku?

Jest takich sytuacji tyle, że nie wiedziałbym co wybrać. Niewątpliwie wystartowanie z parkrunem w Rumi było dla mnie osobiście niesamowitą przygodą, która trwa już rok!

A czy parkrun zmienia życie i dlaczego?

Jak raz w to wpadniesz, to już nie wyjdziesz taki sam. Choćby dlatego, że wokoło sporo nowych życzliwych osób, które chętnie wyciągną Cię na jakieś bieganie. Po prostu nie sposób odmówić. Po za tym co tydzień w sobotę wstajesz o 7:00 rano, żeby na 9:00 wszystko mogło być przygotowane. Swoją drogą, kto normalny robi to za darmo niezależnie od pogody w każdy weekend (śmiech) Tak – parkrun zmienia życie!

parkrun Rumia
Miejsce: Park Miejski
Start: 9:00
Dystans: 5 km
Opłata: Bezpłatnie
Zapisy: parkrun.pl 
Strona organizatora: parkrun.pl/rumia  

Fot. Lenk/Adamusiak i Jakub Fedorowicz

Rozmawiał Maciej Gach

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj