Chłodne głowy Arkowców przed meczem z GKS Bełchatów

8 meczów do końca, 24 punkty do zdobycia, 8 punktów przewagi nad trzecim w tabeli Zagłębiem Sosnowiec. Droga prowadząca do ekstraklasy jest bardzo szeroka dla piłkarzy Arki Gdynia, ale do pokonania pozostał jeszcze niemały dystans. Kibice żółto-niebieskich nie wyobrażają sobie innego, scenariusza niż powrót drużyny do elity. Większość fanów oczyma wyobraźni wybiega już do czerwca i widzi Arkę na jednym z dwóch pierwszych miejsc w tabeli.

Podopieczni trenera Grzegorza Nicińskiego są pewni swego. Wiedzą, że mają drużynę, która takiej szansy nie może zaprzepaścić. W piłce widziano jednak wiele rzeczy i nie takie przewagi były roztrwaniane. Zawodnicy Arki sami dbają o to by zbyt wcześnie nie uwierzyć, że sezon już się skończył i że późnym latem zamiast przygotowywać się do meczów derbowych w Bytowie czy Chojnicach będą analizowali grę Lechii, Legii czy Lecha.

– Jeżeli my uwierzymy, że ta ekstraklasa już jest to jej nie będzie. Wiadomo, że kibice widzą tę przewagę i to że to wszystko się dosyć dobrze układa, ale my absolutnie nie możemy patrzeć z perspektywy kibica, tylko z perspektywy drużyny, która awansu jeszcze nie wywalczyła. Po prostu musimy robić swoje. Ciężko pracujemy, a trenerzy też pilnują byśmy zbyt wcześnie nie uwierzyli w ten awans, mówi Dariusz Formella, który tej wiosny jest jednym z najbardziej wyróżniających się piłkarzy Arki.

Mistrz Polski juniorów w barwach gdyńskiego klubu w poprzednim sezonie cieszył się z mistrzostwa Polski seniorów jako piłkarz Lecha. Do Gdyni wrócił na zasadzie wypożyczenia do końca tych rozgrywek i dość boleśnie przekonał się na własnej skórze jak fizyczna bywa gra na zapleczu ekstraklasy.

– W ekstraklasie na pewno jest więcej miejsca do gry. W pierwszej lidze nie ma mowy o swobodnym rozgrywaniu piłki na własnej połowie, momentalnie dopada do Ciebie rywal, który cały czas stosuje pressing. Przekonałem się o tym podczas meczu z Miedzią, kiedy Błażej Telichowski wjechał we mnie tak mocno, że nigdy nie miałem jeszcze takie wślizgu. To jest dla mnie zwariowany sezon. Zaczynałem od eliminacji Ligi Mistrzów, grze w Lidze Europy, Pucharze Polski kończąc teraz na występach w pierwszej lidze. Myślę, że to jest ogromne doświadczenie, które będzie w przyszłości na pewno procentowało.

Formella w rundzie wiosennej strzelił dla Arki 3 gole i zanotował 3 asysty zapewniając zespołowi bardzo ważne punkty. 21-letni młodzieżowy reprezentant Polski ma świadomość ciągłych braków w piłkarskim rzemiośle nad którymi stara się pracować wspólnie ze swoim kolegą ze złotej juniorskiej drużyny żółto-niebieskich – Mateuszem Szwochem. – My z Matim często zostajemy po treningach i uderzamy na bramkę. Potrzebujmy goli, żeby zdobywać punkty i dlatego nad tym pracujemy.

Arka w tym sezonie wspólnie z Zawiszą ma najlepszą ofensywę w pierwszej lidze. Obie drużyny w 25 meczach strzeliły po 44 goli. Gdynianie są w tabeli wyżej od bydgoszczan między innymi dlatego, że mają dużo lepszą obronę. Stracili 25 bramek. Lepiej pod tym względem wypada jedynie Wisła Płock, która przepuściła 21 goli. Blok defensywny Arki prezentuję się dobrze mimo częstych rotacji na pozycji stopera. Zmiany spowodowane są głównie pauzą za kartki jednego ze środkowych obrońców.

– Ta rotacja może nie jest dla nas zawodników komfortowa, ale trener na treningach różnie dobiera stoperów i później w meczu nie ma to znaczenia, kto z kim zagra. Nie ma dla mnie większego znaczenia czy gram na stoperze z Alanem czy Krzysiem Sobierajem. „Sobi” jest najbardziej doświadczonym z nas i zawsze udziela cennych wskazówek. Podczas meczu podpowiada jak się ustawić. Po spotkaniu mówi co można było zrobić lepiej, zdradza Michał Marcjanik, który tej wiosny jeśli gra w pierwszym składzie Arka kończy mecz na zero z tyłu.

Mariusz Hawryszczuk
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj