Piłkarze Lechii Gdańsk z pierwszą porażką od dziewięciu spotkań, żużlowcy Wybrzeża rozbici w Łodzi. Vistal wygrywa i wyrównuje stan półfinałowej rywalizacji. Taki był sportowy weekend. WŁODZIMIERZ MACHNIKOWSKI:
Zimny prysznic kojarzy się w sumie dobrze. Wprawdzie potrafi nawet zaboleć, ale potem przynosi rześkość. Piłkarze Lechii wzięli ów prysznic z Gliwicach a żużlowcy Wybrzeża w Łodzi. Lechia przegrała za wysoko. Tak naprawdę to powinna zremisować, bo scenariusz tak był pisany do 77 minuty, kiedy to Sebastian Mila nie wykorzystał rzutu karnego.
Teraz za karę Lechią będzie musiała wywieźć punkty w Poznania, jeśli udział w europejskich pucharach ma być aktualny. O wicemistrzostwie Polski możemy zapomnieć.
Pewniakiem do mistrzostwa jest dla mnie zespół szczypiornistek Vistalu. Gdynianki na finiszu sezonu są w dobrej formie, czego dowodem choćby wywalczony kilka dni temu Puchar Polski. W Szczecinie w pierwszych meczach play off robiły swoje, wywożąc jedno zwycięstwo. Pod koniec tygodnia sprawę awansu do finału będą rozstrzygać już u siebie.
Ze smutkiem oglądam polskich hokeistów, którzy nie wytrzymali presji. Mieli awansować do wyższej dywizji a przegrywają z Koreańczykami. Pamiętam czasy, gdy gromiliśmy Azjatów na poziomie dwucyfrowym, ale to już niestety historia.
WOJCIECH LUŚCIŃSKI:
Żużlowcy Wybrzeża dostali lanie w Łodzi. Jechali po zwycięstwo, a wyszło jak wyszło – 58:31 dla Orła. Możemy usprawiedliwić ten wynik kontuzją Renata Gafurowa, który boleśnie zapoznał się z nawierzchnią łódzkiego owalu. Rosjanin nie pojawił się na torze już do końca zawodów. A co z resztą? Krzysztof Jabłoński swoją jazdą na początku sezonu daje sygnał trenerowi Grzegorzowi Dzikowskiemu, że chyba pora na zmianę. W rezerwie pozostaje Kamil Brzozowski, który rwie się do jazdy i już w najbliższym meczu z Rawiczem może dostać swoją szansę. Jabłoński w Łodzi pokazał antyspeedway. Sześć startów – dwa punkty w dodatku zdobyte w biegu, w którym oprócz Jabłońskiego startował tylko jeden zawodnik…
Kolejny z „doświadczonych” – Magnus Zetterstroem. Słowo „doświadczony” powinno zostać zastąpione słowem „samolubny”. Musze przyznać, że po tak doświadczonym zawodniku (45 lat) spodziewałem się więcej. Nie tylko jeżeli chodzi o wynik punktowy, ale także współprace z kolegami z drużyny. Zresztą nie od dziś wiadomo, że jazda w parze z popularnym „Zorro” nie należy do najłatwiejszych. Przekonał się o tym Oskar Fajfer. Nie tylko w spotkaniu z Orłem, ale także dwa dni wcześniej z Włókniarzem Częstochowa. Może ktoś powinien przypomnieć Szwedowi, że to mecz ligowy, a nie zawody indywidualne? Przed trenerem Dzikowskim trudny tydzień. Konieczne są zmiany. W pełnej gotowości czekają Anders Thomsen, Eduard Krcmar i wspomniany Kamil Brzozowski. Z dużym dystansem podszedłbym także do ostatnich spekulacji na temat powrotu do Gdańska Artura Mroczki.