Arka mistrzem pierwszej ligi. Reprezentacja wypoczęła przed najważniejszą imprezą roku. Czesław Lang opanował centrum Gdańska, Kwidzyn zdał egzamin na szóstkę. Podsumowanie weekendu naszych dziennikarzy sportowych. Włodzimierz Machnikowski: Z fajnymi ludźmi udało mi się spędzić ten weekend. Boba Kaczmarka znam od 20 lat. Osobiście. Wcześniej mu kibicowałem. W sobotę wziąłem udział już w drugim Jego benefisie. Fajny, przezabawny gość, a przy tym niezły trener. Dobry ojciec. Jego sym Marcin wyszedł na ludzi. Też zresztą został trenerem. Od piątku już ekstraklasowym, bo Wisła Płock rozbiła Zawiszę i zapewniła sobie awans. Marcin też jest fajny a przy tym skromny i serdeczny.
Obaj panowie – ojciec i syn byli przez 30 lat związani z Lechią jako piłkarze i trenerzy. Teraz Marcin będzie musiał pracować za dwóch, bo Bobo powiedział „pas”.
Na benefis swego odkrywcy przyjechał Jerzy Dudek, a gole strzelali Saganowski, Niedzielan, Kucharski i Kruszczyński.
Wszystkie bramki oczywiście z dedykacją dla jubilata.
Czesław Lang też jest fajnym gościem. Ma tyle ciepła, że wszyscy go lubią. Wciąż szybko jeździe na rowerze i za to go podziwiają. Robi efektowne imprezy, za co zyskuje powszechny szacunek. W Radio Gdańsk Z boisk i stadionów opowiadał o dzieciństwie w pałacu, w którym rezydował Jego ojciec – dyrektor PGR-u. Opowiadał jak kilkanaście lat temu przepłacił w przetargu, żeby kupić ruinę, którą odrestaurował. Pomagał mu w tym przyjaciel, włoski artysta, który wykonuje krzyże na zamówienia papieży. Cesare dużo mówił o diecie wegańskiej, która sprawiła, że po „60-tce” czuje się jak 40-latek. Tak sobie pomyślałem, że też będę tak chciał…
Wojtek Luściński: Muszę przyznać, że był to szalony tydzień. Już w środę zaczęliśmy misję „zgrupowanie reprezentacji Polski w Juracie”. Zgrupowanie, to za dużo powiedziane. Bardziej pasowałoby „relaks reprezentacji Polski w Juracie”. Nasi piłkarze mieli doskonałe warunki. Przyjechali z rodzinami i po prostu odpoczęli przed najważniejszą imprezą roku. Szkoda Pawła Wszołka, który złamał rękę, ale nie oszukujmy się. Czy Paweł Wszołek pojechałby na Euro? Raczej nie. Panowie od poniedziałku zaczynają ciężką pracę w Arłamowie i 1 czerwca w Gdańsku sprawdzą się na tle renomowanej Holandii.
W sobotę odwiedziłem Kwidzyn i 7. Bieg Papiernika. Przyznam się, że tę imprezę miałem okazję obserwować pierwszy raz, a już teraz mogę śmiało powiedzieć, że chce być tam za rok. Fantastyczna atmosfera, świetna organizacja i tłumy biegaczy stworzyło niepowtarzalną atmosferę. Mimo, że musieliśmy odganiać czarne chmury znad stadiony miejskiego, to Bieg Papiernika jak na razie lideruje na mojej liście tegorocznych, udanych imprez.
W niedziele spotkałem się z charyzmatycznym i wiecznie uśmiechniętym Czesławem Langiem. Colnago Lang Team Race na 5 godzin opanowało centrum Gdańska. Aleją Armii Krajowej zawładnęli kolarze, którzy ścigali się na dwóch dystansach 50 i 87,5 kilometra. Wieloletnie doświadczenie z organizacji m.in. Tour de Pologne widać na każdym kroku. Wszystko dopięte na ostatni guzik, uśmiechnięte twarze i fantastyczna rywalizacja do ostatnich metrów. Z niecierpliwością czekam na kolejne zmagania w malowniczej Krokowej.
Mariusz Hawryszczuk: Warto przypatrywać się piłkarzom Arki, którzy żegnają się z pierwszą ligą. Od momentu kiedy stało się jasne, że awans mają już w kieszeni, można było zastanawiać się czy w ostatnich meczach nie zabraknie im motywacji. Jeśli ktoś miał wątpliwości to zawodnicy rozwiali je na boisku. Po pierwsze są profesjonalistami i odpuszczanie meczów zwyczajnie im nie przystoi, kibica nie da się tak łatwo oszukać, a zawodnicy mają tego świadomość. Po drugie wielu piłkarzom kończą się kontrakty i ligowe ostatki są dla niektórych ostatnią szansą by powalczyć o bycie częścią beniaminka ekstraklasy. O tym, że im zależy przekonali dobitnie w Olsztynie, przeciwko Chojniczance jakby nieco mniej. W derbowym starciu gdynianie nie potrafili strzelić gola. Nie można im jednak absolutnie odmówić zaangażowania. Okolicznością łagodzącą może być pora rozgrywania meczu. Wczesne popołudnie i upalne słońce sprzyjały zdecydowanie bardziej kibicom niż piłkarzom. Trener Niciński przed meczem z Chojniczanką mówił, że chce wygrać wszystko do końca. Planu zrealizować się nie udało, ale punkt zdobyty z Chojniczanką okazał się na wagę mistrzostwa pierwszej ligi i wydłużenia serii meczów bez porażki. Ta wynosi już 18. Czapki z głów.