Na Robercie ciąży ogromna odpowiedzialność – mówi o napastniku reprezentacji Polski eurodeputowany Janusz Lewandowski. Polityk przyznaje, że sława piłkarza o takim samym nazwisku bywa przyjemna również dla niego. – Tak się składa, że bywałem na meczach Roberta, gdy grał w Dortmundzie. To tylko dwie godziny drogi od Brukseli. Byłem na meczu Ligi Mistrzów, gdy strzelił cztery bramki Realowi Madryt. Po każdej spiker krzyczał: „Gol i Robert”, a siedemdziesiąt tysięcy widzów na stadionie: „Lewandowski!”. To było bardzo miłe – mówi eurodeputowany w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk.
LEWANDOWSKI MUSI MIEĆ DUŻO MIEJSCA
LEWANDOWSKICH ZAWSZE BYŁO SPORO
– Lewandowskich zawsze było sporo. Jako młody chłopak biegałem w sprintach też z Lewandowskim, zawodnikiem z NRD. Potem się okazało, że brał doping i był lepszy. Zresztą zaraz po ślubie przypadkiem spotkałem Roberta Lewandowskiego z jego żoną i wtedy mi ją przedstawił mówiąc, że jest kolejna Lewandowska – opowiada Janusz Lewandowski.
W niedzielę pierwszy mecz naszej reprezentacji na Euro 2016. O 18:00 gramy z Irlandią Północną.