Piłkarze Arki Gdynia zachowują miano niepokonanych na własnym stadionie. Żółto-Niebiescy w trzecim meczu w ekstraklasie na stadionie przy Olimpijskiej odnieśli trzecie zwycięstwo. Pokonali Śląsk Wrocław 2:0. Warto zaznaczyć, że grając na własnym boisku gdynianie nie stracili jeszcze żadnego gola.
Przed spotkaniem został odegrany hymn Polski w związku ze świętem Wojska Polskiego. Mecz oglądało 10 tysięcy kibiców, z czego ponad pół tysiąca to sympatycy Śląska wspomagani przez fanów Lechii Gdańsk.
PRZEWAGA ARKI
Wynik spotkania już w 9. minucie mógł otworzyć Damian Zbozień. Po niezwykle mocnym uderzeniu z około osiemnastu metrów debiutującego dziś w żółto-niebieskich barwach bocznego obrońcy, piłkę z dużym trudem przeniósł nad bramką Mariusz Pawełek.
– Szkoda, że nie wpadło. Zwłaszcza, że nie często mam okazje to takich strzałów z dystansu. Najważniejsze jest jednak, ze wygraliśmy, mówi Zbozień, który dziś debiutował w pierwszym składzie Arki w meczu ekstraklasy.
-Czekałem i się wreszcie doczekałem. Od początku jak przyszedłem do Arki mówiłem, że chce grać i rozwijać się. Tadek Socha wczoraj nie rozchorował. Tak to bywa, że pech jednego jest szczęściem drugiego.
Chwilę po akcji Zbozienia przed szansą stanął Michał Marcjanik. Stoper gospodarzy uderzył jednak zbyt wysoko nad poprzeczką. Arka miała przewagę i widać było, że chce tak jak w poprzednich spotkaniach u siebie szybko zdobyć prowadzenie.
Kibice wreszcie mieli powód do radości w 14 minucie spotkania. Wtedy w polu karnym Marcina Warcholaka faulował Kamil Dankowski. Sędzia Daniel Stefański podyktował rzut karny. Jedenastkę pewnym strzałem wykorzystał Marcus da Silva.
Od 38 minuty gospodarze musieli radzić sobie bez jednego ze swoich liderów. Boisko opuścił kontuzjowany Yannick Sambea Kakoko. Niemiec po spotkaniu w specjalnym bucie pojechał do szpitala. Wstępnia diagnoza to skręcenie stawu skokowego. Kontuzja prawdopodobnie wykluczy Yannicka z udziału w najbliższym meczu z Legią Warszawa. W miejsce Kakoko na placu gry pojawił Adam Marciniak.
OSTRA GRA I GOL W KOŃCÓWCE
Druga połowa stała pod znakiem ostrej gry zawodników obu zespołów. Sędzia Daniel Stefański po przerwie pokazał aż 6 żółtych kartek, z czego 5 zawodnikom Śląska. Arka nadal miała przewagę w posiadaniu piłki. Śląsk, tak jak podczas pierwszych 45 minut, mimo trzech dokonanych zmian, nie potrafił zagrozić bramce Konrada Jałochy.
W 65 minucie Marcus da Silva po raz drugi posłał piłkę do bramki. Sędzia jednak dopatrzył się spalonego. Drugiego gola Arka zdobyła w 88 minucie dzięki rezerwowemu Rafałowi Siemiaszce, który wykazał się dużym sprytem. W polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Marcusa Da Silvy, Siemaszko błyskawicznie odwrócił się i zaskoczył bramkarza rywali. Piłka po jego strzale przeleciała pod pachą Mariusza Pawełka.
mh