Na początku słaba „trója”, później zagrali na mocną „czwórkę”. Słupszczanie z ogromnymi kłopotami pokonali TVB Start Lublin 66-63. Energa Czarni Słupsk znowu zaczęli mecz bardzo źle. Błędy pojawiały się w obronie, był brak inicjatywy w ataku. Sygnał do walki dał Mantas Cesnauskis, który w spotkaniu trafił aż sześc razy za trzy punkty, dodając do tego trzy asysty. W czwartej kwarcie słupszczanie poprawili obronę, pozwalając lublinianom zdobyć piętnaście punktów w odpowiedzi rzucając 25 oczek.
POCZĄTEK ZŁY, LEPSZA KOŃCÓWKA
NIECHLUBNY REKORD
Przed ECS teraz mordercza seria spotkań z zespołami z czołówki: Anwil Włocławek, Stelmet Zielona Góra, Turów Zgorzelec, BM Slam Ostrów Wielkopolski, Rosa Radom i Polski Cukier Toruń. ECS na razie nie wygrali meczu w Gryfii w tym sezonie, co jest wydarzeniem bez precedensu w 18-letniej historii klubu w ekstraklasie koszykówki. Bilans 2-2 po czterech kolejkach jest daleki od marzeń kibiców, ale naprawdę niewiele brakowało, żeby ECS byli outsiderem ligi z bilansem 0-4. Do zespołu w miejsce odsuniętego od drużyny Stanleya Burella ma dołączyć nowy zawodnik na pozycje 1-2. Lada chwila po kontuzji wrócić ma Jarosław Mokros.
Gdyby wystawiać Energa Czarnym Słupsk szkolną ocenę, to za pierwsze dwie kwarty należałaby się słaba „trójka”, a za końcówkę meczu mocna „czwórka”.