Grę od początku prowadziła Cracovia. Gospodarze utrzymywali się przy piłce, wymieniali więcej podań i robili to bardziej dokładnie, a co najważniejsze stwarzali okazje bramkowe. W 15. minucie Marcin Budziński przeprowadził indywidualną akcję, w której dwukrotnie był przewracany, ale mimo to utrzymał się przy piłce i oddał strzał. Futbolówka odbiła się od poprzeczki, wpadła do bramki, ale po koźle wróciła na boisko. Gospodarze powinni prowadzić, ale sędzia Paweł Gil nie uznał prawidłowo zdobytej bramki. Nie zmieniło to obrazu meczu. Arka próbowała stwarzać okazje po kontratakach, ale bardzo niedokładnie grał Mateusz Szwoch, a całej drużynie brakowało ruchliwości. Gdynianie wyglądali na zmęczonych wtorkowym półfinałem Pucharu Polski.
Cracovia próbowała sforsować defensywę rywali dośrodkowaniami. Po jednej z takich prób była bliska celu, ale zamykający akcję Jaroslav Mihalik uderzył obok słupka. Goście grali nie najlepszy mecz, ale w decydującym momencie wykorzystali błąd przeciwników. Szwoch posłał prostopadłe podanie w kierunku Przemysława Trytki, który ruszył na bramkę Sandomierskiego i ze stoickim spokojem posłał futbolówkę do siatki między nogami bramkarza. Błąd w tej akcji popełnił Budziński, który złamał linię spalonego. „Pasy” starały się odpowiedzieć jeszcze przed przerwą, ale żółto-niebiescy dobrze ustawiali się w obronie i utrzymali prowadzenie.
SUPER REZERWOWY TYM RAZEM BEZ BRAMKI
Przed drugą częścią meczu Jacek Zieliński zdecydował się przeprowadzić dwie zmiany i na boisku pojawili się Mateusz Cetnarski oraz Tomas Vestenicky, a na ławce usiedli Sebastian Steblecki i Diego Ferraresso. Krakowianie od początku z animuszem ruszyli to ataków i w pierwszych pięciu minutach mieli dwie dobre okazje do zdobycia bramki, ale w obu przypadkach na posterunku był Konrad Jałocha. Jednak w 55. minucie bramkarz nie miał szans po tym, jak niepilnowany Mihalik wykorzystał idealne dogranie Deleu i skierował piłkę do siatki. Chwilę później do bramki trafił również Vestenicky, ale był na spalonym. Słowak dał dobrą zmianę i raz po raz stwarzał zagrożenie z prawej strony boiska. Trener Niciński starał się odmienić grę swojej drużyny wprowadzając Rafała Siemaszko i Michała Nalepę, którzy zastąpili Trytkę i Yannicka Kakoko. Wyróżniał się Siemaszko, który w porównaniu do byłego napastnika Korony Kielce był dużo bardziej ruchliwy i sprawiał więcej problemów rywalom, ale tym razem super rezerwowy nie powiększył swojego dorobku bramkowego.
Obraz gry nie zmienił się. Arka próbowała zagrozić rywalom, ale w środku boiska dużo lepiej prezentowali się gospodarze. Gdynianie notowali dużo strat i po jednej z nich mogli stracić bramkę, ale minimalnie niecelnie uderzył Cetnarski. Goście irytowali niedokładnością i mylili się w najprostszych sytuacjach niecelnie podając piłkę. Arka nie sprawiała wrażenia drużyny za wszelką cenę walczącej o zwycięstwo. To Cracovia była bardziej zdeterminowana, a pomimo to w końcowych minutach mogła stracić gola. Grzegorz Sandomierski nie dał się jednak pokonać po strzale głową Mateusza Szwocha. Doliczony czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia i mecz zakończył się remisem 1:1.
SZCZĘŚLIWY REMIS
Z remisu bardziej zadowolona musi być drużyna trenera Nicińskiego. Gospodarze mogą żałować nieuznanego gola oraz kilku innych zmarnowanych okazji. Arka była w tym spotkaniu drużyną słabszą, a w oczy rzucała się nonszalancja zawodników, którzy podawali z dokładnością na poziomie 64 procent.
Żółto-niebiescy zajmują dziesiątą pozycję w tabeli, ale mogą zostać wyprzedzeni przez Wisłę Płock. Następny mecz rozegrają w Gdyni. W piątek, 10 lutego, do Trójmiasta przyjedzie Lech Poznań.
Arka: Jałocha – Socha, Stolc, Marcjanik, Marciniak – Sambea (63′ Nalepa), Hofbauer – da Silva, Szwoch, Formella (71′ Bożok) – Trytko (57′ Siemaszko)