Bezradna Arka przegrała w Krakowie. Zdobywca Pucharu Polski w strefie spadkowej

Arka Gdynia przegrała na wyjeździe z Cracovią 0:2. Gdynianie zagrali słabo w obronie, bezbarwnie w ataku i zasłużenie ponieśli porażkę. Żółto-niebiescy spadli na przedostatnie miejsce w tabeli, a punktów mają tyle samo, co ostatni Śląsk Wrocław. Taka postawa w kolejnych spotkaniach może kosztować zespół Leszka Ojrzyńskiego spadek z Ekstraklasy. Arka po zdobyciu Pucharu Polski miała niesiona falą optymizmu spokojnie zapewnić sobie utrzymanie w Ekstraklasie. Tymczasem w Krakowie zamiast zespołu grającego z polotem zobaczyliśmy bezradną, nie mającą pomysłu na skonstruowanie ataku drużynę, która zasłużenie przegrała.

DOBRE TYLKO DZIESIĘĆ MINUT

Początek meczu był bardzo obiecujący. W piątej minucie świetną okazję zmarnował Piotr Malarczyk, który groźnie uderzył głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale Pavels Steinbors odbił piłkę. W odpowiedzi Luka Zarandia strzelał z linii pola karnego, ale Grzegorz Sandomierski również nie dał się zaskoczyć. Kolejne minuty były jednak coraz bardziej rozczarowujące. Arka grała bezbarwnie i całkowicie oddała inicjatywę rywalom. Bezwzględnie pokazały to statystyki prezentowane w przerwie meczu. Gdynianie mieli tylko 28 procent posiadania piłki i wymienili zaledwie 122 podania. Więcej chęci do gry mieli gospodarze, którzy jednak długo nie mogli znaleźć sposobu na zorganizowaną obronę rywala. Udało się tuż przed przerwą. Najpierw „Pasy” były blisko trafienia do siatki, ale w zamieszaniu w polu karnym nikt nie potrafił pokonać Steinborsa. Po chwili Łotysz był już bezradny. Idealnie w „szesnastkę” dośrodkował Damian Dąbrowski, a gola głową strzelił niepilnowany Krzysztof Piątek, dla którego była to już jedenasta bramka w tym sezonie.

OGROMNY PECH BŁĄDA

Druga połowa – choć bardziej żywa – nie różniła się znacząco od pierwszej odsłony. Najwięcej emocji, niestety negatywnych, wzbudziła sytuacja z 67. minuty. Adrian Błąd, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku, tak nieszczęśliwie upadł na ziemię, że od razu musiał zejść do szatni. Wypożyczony z Zagłębia Lubin pomocnik złamał rękę w dwóch miejscach, co oznacza dla niego koniec sezonu.

Arka grała źle, ale przy jednobramkowym prowadzeniu gospodarzy miała jeszcze szansę na wywiezienie z Krakowa chociaż punktu. Drużyna Jacka Zielińskiego dążyła jednak do podwyższenia wyniku i dopięła swego w 73. minucie. Dośrodkowanie z prawej strony boiska ręką zatrzymał Marcin Warcholak i sędzia musiał podyktować rzut karny. „Jedenastkę” bez problemów wykorzystał Dąbrowski. „Pasy” nie cofnęły się na własną połowę, ale spokojnie rozgrywały piłkę i miały szanse do zdobycia kolejnych bramek. W doliczonym czasie gry honorowe trafienie mógł zaliczyć Warcholak, ale uderzył niecelnie, a na więcej jego zespół nie było już stać.

HISTORYCZNY SUKCES I WIDMO SPADKU

Arka przegrała z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie i spadła na przedostatnie miejsce w tabeli. Gdynianie nie wykorzystali szansy, którą mieli po zdobyciu Pucharu Polski. Zagrali bezbarwnie, w ofensywie mieli jedną dogodną okazję do strzelenia gola, a w obronie pozwolili rywalom na zbyt wiele i zasłużenie polegli. Żółto-niebiescy osiągnęli w tym sezonie historyczny sukces, ale grając w ten sposób w kolejnych spotkaniach mogą sprawić, że wspaniały triumf zostanie „przykryty” przez spadek do I ligi.

Cracovia – Arka Gdynia 2:0 (1:0)


Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj