Takiej inauguracji sezonu Lechia nie miała od lat. Kontrolowane i pewne zwycięstwo w Płocku

Od zwycięstwa w Płocku nad Wisłą rozpoczęli ligowy sezon piłkarze Lechii. Pierwszą bramkę w nowym sezonie zdobył król strzelców poprzedniego- Marco Paixao. Biało-zieloni pokonali osłabionych płocczan 2:0.

Trener Piotr Nowak w meczu z Wisłą Płock zdecydował się na ustawienie z czterema obrońcami. W składzie znalazło się dwóch debiutantów, a na boiska ekstraklasy wrócił Daniel Łukasik, który od szkoleniowca biało-zielonych dostał szansę od pierwszych minut. W środku defensywy wystąpili Mario Maloca i Michał Nalepa. Przed środkowymi obrońcami zaprezentował się Mateusz Matras, a na ławce rezerwowych zasiedli m.in. Florian Schikowski i Mateusz Lewandowski.

PRZEWAGA OD POCZĄTKU

Lechia od początku starała się budować przewagę nad rywalem. Wisła wyglądała na speszoną. Podopieczni Jerzego Brzęczka rzadko odnajdywali się przed bramką Dusana Kuciaka, a siłę ofensywną skupili na atakach oskrzydlających. Lechia dobrze funkcjonowała w obronie. Gdańszczanie nie pozwalali na zbyt wiele gospodarzom. W 24. minucie dominację potwierdzili bramką. Aktywny Paweł Stolarski dostał piłkę na prawej stronie boiska, dorzucił w pole karne wprost na głowę Marco Paixao. Portugalczyk wyprzedził obrońcę i strzałem głową pokonał Seweryna Kiełpina. Paixao powtórzył w ten sposób scenariusz sprzed roku, kiedy niemal w identycznych okolicznościach strzelił inauguracyjną bramkę sezonu.

PEŁNA KONTROLA

Lechia miała mecz pod kontrolą. Podopieczni Piotra Nowaka byli stroną dominującą i coraz odważniej poczynali sobie pod bramką gospodarzy. W 37. minucie było już 2:0. Doskonale rzut rożny rozegrał Milos Krasić. Serb lekko podciął piłkę, która pofrunęła na bliższy słupek. Tam był już Mateusz Matras, który z najbliższej odległości skierował piłkę do bramki i pierwsza połowa zakończyła się wyraźnym prowadzeniem Lechii.

LECHIA JAK NA SPARINGU

Po zmianie stron do głosu starała się dojść Wisła. Podopieczni Jerzego Brzęczka mogli nawet strzelić bramkę kontaktową, ale Arkadiusz Reca przegrał pojedynek sam na sam z Dusanem Kuciakiem. To nie był szczęśliwy dzień dla „Nafciarzy”. W 61. minucie nerwy puściły Dominikowi Furmanowi. Kapitan Wisły uderzył łokciem Flavio Paixao, sędzia pokazał mu drugą żółtą kartkę i podstawowy zawodnik gospodarzy musiał opuścić boisko. Chwilę później kolejną doskonałą okazję zmarnował Reca, który tym razem uderzył obok słupka. W ostatnich minutach spotkania Kamil Biliński miał stuprocentową okazję. Strzelił jednak metr od bramki, dzięki czemu Dusan Kuciak zanotował swoje pierwsze czyste konto w tym sezonie.

Biorąc pod uwagę cały obraz meczu, można spokojnie określić, że spotkanie wyglądało dla Lechii jak sparing. Piłkarze byli pewni, nie było widać, że podczas okienka transferowego odeszli ważni piłkarze. To świetny początek sezonu, który rozbudza apetyty.

 

Wojciech Luściński/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj