Arka tym meczem na pewno nie przestraszyła Duńczyków. Bezbarwny remis z Sandecją

eurosport

Piłkarze Arki bezbramkowo zremisowali z Sandecją Nowy Sącz w pierwszym z przynajmniej dwóch wyjazdów do Niecieczy. Gdynianie do małopolskiej wioski wrócą na pewno jeszcze przy okazji meczu z Bruk-Bet Termalicą. W starciu z beniaminkiem żółto-niebiescy niczym szczególnym nie zaimponowali, a wysłannicy duńskiego Midtylland, z którym Arka zagra w najbliższy czwartek nie zapisali wielu stron w swoich notesach. Warto jednak zaznaczyć, że sędzia skrzywdził gdynian nie dyktując rzutu karnego.
SPOTKANIE OJCA Z SYNEM

Przed meczem doszło do spotkania trenera Leszka Ojrzyńskiego z jednym z jego ulubionych piłkarzy Maciejem Korzymem. Obaj mieli okazję współpracować ze sobą w Koronie Kielce, a 29-letni napastnik był jednym z przywódców „Bandy Świrów”, z którą liczyła się wówczas cała liga. Mówiono, że Korzym to piłkarski syn Ojrzyńskiego. Podczas meczu nie było oczywiście sentymentów, a gdynianie nie dali pohasać Korzymowi.

4 ZMIANY W SKŁADZIE

Trener Leszek Ojrzyński w porównaniu z inauguracyjnym meczem ze Śląskiem Wrocław dokonał 4 zmian. Na środku obrony zamiast Krzysztofa Sobieraja pojawił się Adam Danch, dla którego był to debiut w żółto-niebieskich barwach. Pierwszy raz w karierze szansę występu w wyjściowym składzie w ekstraklasie otrzymał Michał Nalepa, który nie dał trenerowi wyboru po tym, jak w premierowej kolejce popisał się brawurowym rajdem zakończonym bramką. 22-letni pomocnik zastąpił Dominika Hofbauera. Austriak rozwiązał kontrakt z Arką i wrócił do ojczyzny. Na jednym z boków obrony zamiast Marcina Warcholaka zagrał Damian Zbozień. W ataku Rafała Siemaszkę zastąpił Ruben Jurado.

SENNA PIERWSZA POŁOWA

W pierwszej połowie działo się niewiele ciekawego, a lekką przewagę optyczną miał beniaminek. Obu drużynom z dużym trudem przychodziła wymiana choćby kilku celnych podań. Długie zagrania w zdecydowanej większości przypadków nie docierały do adresata. Najlepszą akcję stworzył Michał Nalepa, który odebrał piłkę bardzo niepewnemu w środkowej strefie boiska Wojciechowi Trochimowi i popędził z nią w kierunki bramki Michała Gliwy. Uderzenie pomocnika żółto-niebieskich pozostawiało jednak wiele do życzenia.

PO PRZERWIE BYŁY MOMENTY

Spotkanie ożywiło się na początku drugiej połowy. Najpierw po podaniu na lewym skrzydle Patryka Kuna w polu karnym znalazł się Grzegorz Piesio, który trafił wprost w bramkarza, ale była to sytuacja, z której zawodnik Arki powinien więcej „wycisnąć”. Kilka minut później z dystansu groźnie uderzył Tomasz Brzyski sprawiając kłopoty Pavelsovi Steinborsowi. Łotysz nie stracił także czujności, kiedy zaskoczył go Adam Marciniak, który niefortunnie posłał piłkę w kierunku własnej bramki. W 59 minucie we własnym polu karnym ręką zagrał Bartłomiej Dudzic, ale arbiter zamiast wskazać na rzut karny, podyktował jedynie rzut wolny dla Arki, którego nie wykorzystał Michał Nalepa. Ta sytuacja mogła zaważyć na losach spotkania. Akcję widać na poniższym zdjęciu.

Fot. Eurosport

KUN NIE WYKORZYSTAŁ PIŁKI MECZOWEJ

Pół godziny przed końcem trener Ojrzyński widząc bezproduktywność Rubena Jurado, zastąpił Hiszpana Rafałem Siemaszką, a za Michała Nalepę wszedł Yannick Sambea Kakoko. Siemaszko niemal od razu wtłoczył energię w ofensywne poczynania żółto-niebieskich. Kilka minut po wejściu na boisko dograł znakomitą piłkę do Patryka Kuna, która miał najlepszą okazję spośród tych wszystkich nielicznych, które stworzyły obie strony. Młodemu skrzydłowemu zabrakło jednak dobrego wykończenia i górą był Gliwa. 5 minut przed końcem na polskich boiskach zadebiutował Filip Jazvić, który zmienił Kuna. Ostatnim wartym uwagi akcentem był strzał sprzed pola karnego Barana. Piłkę pewnie złapał Steinbors.

mh
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj