Adrianna Jeszka wygrywa walkę z anoreksją, dzięki temu może normalnie żyć i biegać

1 2 copy

Jedną z najczęstszych motywacji biegowych jest zrzucenie zbędnych kilogramów oraz posiadanie zdrowej i wysportowanej sylwetki. Niestety dążenie do posiadania szczupłej sylwetki, może w pewnym czasie przekształcić się w obsesję, czego efektem jest anoreksja. 

Praktycznie większość z osób biegających, wie doskonale, że dzięki bieganiu najłatwiej spala się dodatkowe kalorie. Jednak eksperci przestrzegają, aby nie łączyć głodówek z regularnym bieganiem, gdyż skutki tego mogą być opłakane. 

Ostatnio bardzo głośno było o utalentowanej Sarze Szymańskiej ze Sztumu, która ujawniła, że od kilku lat choruje na anoreksję. Obecnie nie walczy o wyniki sportowe, ale o przeżycie, ponieważ przy wzroście 165 cm waży raptem 40 kg.

Tak więc bieganie, może wiązać się nie tylko z uśmiechem na twarzy i osiąganiem wymarzonych sukcesów, ale również z ciemną stronę tej niezwykle przyjemnej aktywności fizycznej.

W dobie epoki posiadania jak najwęższej sylwetki, trudno powiedzieć jak wysoka jest skala anoreksji wśród młodych kobiet. Temat dość trudny i rzadko ujawniany przez popularne serwisy fitnessowe i lifestylowe, na których króluje kult beztłuszczowego ciała.    

Czy można zwycięsko wyjść z anoreksji? Na pewno tak, ale jest to niełatwa i długa droga, czego przykładem jest 21-letnia Adrianna Jeszka z Chojnic, która dzięki najbliższym w porę zorientowała się, że z odchudzaniem nie ma żartów.

ANOREKSJA PRZYCHODZI ZNIENACKA

Anoreksja to temat, z którym nie sądziłam, że kiedykolwiek będę mieć styczność. Zawsze uważałam, że jest to niemożliwe, aby doprowadzić się do takiego stanu. Nawet przez myśl mi nie przechodziło, iż może mnie to dotknąć oraz moich bliskich. To właśnie jest w anoreksji najgorsze przychodzi znienacka i zanim zdążymy się obejrzeć już jesteśmy w jej sidłach.

Wszystko zaczęło się dwa lata temu w wakacje, a powodów było całe mnóstwo. Oczywiście jednym z nich był wciskany przez media kanon piękna, według którego, każda modelka nosi rozmiar XS w końcu to „wstyd” pokazać się w większym rozmiarze

Przewijając zdjęcia na Instagramie, przeglądając gazety – zawsze uśmiechały się do mnie bardzo szczupłe dziewczyny, a ja czułam się od nich gorsza, nosząc mój „nieszczęsny” rozmiar M.

JABŁKA JAKO DIETA CUD

Na początku jadłam w zasadzie tylko jeden większy posiłek w ciągu dnia. Głównie zapychałam się jabłkami, żeby nie czuć głodu. Nawet można to potraktować jako nic, bo nie oszukujmy się, ale jak wiadomo nie jest to nawet ułamek wartościowego posiłku. W taki sposób potrafiłam funkcjonować tydzień, dwa, potem zjadałam jedną, większą „przekąskę” w postaci trzech kawałków chleba i wracałam do poprzedniego „jadłospisu”.

Na imprezach czy spotkaniach rodzinnych, kategorycznie odmawiałam jedzenia. Obrzydzało mnie „hurtowe” smażenie kotletów, bo patrząc na nie, widziałam tylko najgorszy olej, na którym były przygotowane. Miałam tak z większością rzeczy. Zawsze patrząc na jedzenie – widziałam w nim kompletnie niepotrzebne kalorie, a wszystko co nie było przygotowane przeze mnie po prostu mnie odrzucało.

20376115 334058153713838 7215828735047168222 n(Na zdjęciu po prawej stronie mam zdrowy rozmiar 38. Natomiast na zdjęciu z lewej strony (grudzień 2016), mam praktycznie same kości, a sukienka w rozmiarze 32 była zwężana).

Tak więc do jedzenia zostawały mi tylko jabłka. Oczywiście do tego piłam wodę. Po dwóch-trzech miesiącach wracając z uczelni, nikomu nie mówiąc, kładłam się spać, bo nie miałam siły na nic. Było mi trudno nawet wysiedzieć w autobusie jak wracałam na stancję. Przesypiałam pół dnia, zrobiłam wszystko, co miałam do zrobienia na uczelnię i dalej szłam spać. Jednym słowem nie miałam ochoty na kontakt z nikim, nie chciałam wychodzić, ani nawet komunikować się przez internet.

RODZINA, ZNAJOMI – ICH REAKCJE DAJĄ DO MYŚLENIA

Zdarzały się komentarze na temat mojego „głodowania” że nic nie jem, że tak nie mogę. Jednak nie brałam ich do siebie, bo nie zdarzały się zbyt często. Problem zaczął się w drugiej połowie ubiegłego roku, kiedy naprawdę byłam już w złym stanie i każda osoba, która mnie spotykała, rzucała komentarz w kwestii mojego wyglądu. Mówili, że jestem wychudzona, że wyglądam jak śmierć itd. Najbardziej bolało, kiedy słyszałam to od rodziny.

W końcu te komentarze dały mi do myślenia. Dodatkowo moje wahania na stroju stały się tak nieznośne, że ciężko było mi się z kimkolwiek dogadać. Tak jak mówiłem, nie miałam ochoty spotykać się z nikim. Cały czas chciałam siedzieć w pokoju, a wyjście z domu było dla mnie wyzwaniem

MOMENT OTRZEŹWIENIA

Na przestrzeni roku zmieniłam się nie do poznania. Nabawiłam się problemów z hormonami, cera się pogorszyła. Robiłam na studiach prezentację o zaburzeniach odżywiania. Gdy przeczytałam objawy wskazujące na anoreksję, popłakałam się, bo dotyczyły mnie. To był właśnie ten przełomowy moment, gdy waga pokazała tylko 51 kg przy wzroście 176 cm.

19399444 1618645884833777 3481170841300593590 n

WRACAM DO FORMY

Walka rozpoczęła się właśnie dzięki moim bliskim. Mama wraz ze swoją siostrą umówiły mnie na wizytę do psychologa. To samo chciała zrobić moja przyjaciółka. Generalnie był to czas, w którym zobaczyłam jak wspaniali ludzie mnie otaczają i jak cudowną mam rodzinę

Byłam nieznośna, histeryzowałam, krzyczałam. W żaden sposób nie dawałam sobie powiedzieć, że popełniam błąd, a oni znosili moje humory, ataki paniki i płaczu. Mimo to, stali przy mnie i wspierając w walce z chorobą. Właśnie dzięki im zawdzięczam, że dzisiaj wracam do formy.  

Maciej Gach: Wracasz powoli do normalnej sylwetki. Czy obecnie miewasz objawy, że jak coś zjesz, to masz wyrzuty sumienia?

Adrianna Jeszka: Są takie sytuacje, w których odmawiam sobie czegoś w obawie, że będę mieć później wyrzuty sumienia. Walcząc z samą sobą, staram się to jakoś sobie wytłumaczyć i ostatecznie przeważnie po to sięgnę.

Często osoby chore, widząc osobę dość chudą myślą sobie, że to ona ma problem ze swoim ciałem i powinna udać się do lekarza?

To prawda. Warto tutaj podkreślić, że jest zasadnicza różnica pomiędzy osobą szczupłą, a chudą. Jeśli ktoś jest szczupły, interesuje się sportem, zdrowo odżywia to tylko bić brawo! Jednak taką osobę łatwo odróżnić od tej, która po prostu się głodzi i w tym drugim przypadku od razu myślę o jej konsekwencjach, które sama ponoszę i współczuję takiej dziewczynie, bo ona też prawdopodobnie je poniesie.

Uważasz, że z anoreksji można wyjść w 100%? 

Nie. Sądzę, że to choroba taka, jak alkoholizm. Alkoholik będzie nim przez całe życie i tak samo ma się kwestia anorektyczek. To paskudna choroba, która atakuje bez ostrzeżenia i nawet niewielki bodziec może spowodować jej nawrót. Dlatego nie mówię, że wygrałam, tylko walczę i będę walczyć całe życie.

Zaczęłaś biegać opowiedz coś o tym?

W Polsce od dobrych kilku lat trwa biegowa moda i tylko się z tego cieszyć. Z uwagi na to, że coraz częściej wychodziłam z domu żeby pobiegać, zapisałam się z Tatą na pierwszy bieg uliczny i potem samo poszło.

Wiadomo, że dzięki bieganiu najszybciej traci się na wadze. Nie boisz się, że możesz w pewnym momencie stracić kontrolę nad odpowiednią wagą?

Uważam, że jestem silna, ale ryzyko będzie zawsze, więc nie mogę powiedzieć, że mam w stu procentach kontrolę nad swoim organizmem. Nie mam i nie będę mieć, ale bieganie jest dla mnie sposobem na radzenie sobie z problemami i jednocześnie bardziej od strony samej choroby usuwa moje ewentualne wyrzuty sumienia w związku z dużymi posiłkami

20476335 334009560385364 673450038048824058 n

Co ciekawe, prowadzisz biegowy fan page Biegiem PoZdrowie?  

Zgadza się. Studiuję kierunek pokrewny od dziennikarstwa, mam lekkość pisania, występowania przed kamerą i bardzo chciałabym pracować w mediach. W tym konkretnym przypadku chciałabym to połączyć między innymi z nagłośnieniem tematu anoreksji – dlatego założyłam Biegiem PoZdrowie, na której będę zamieszczać swoje postępy zarówno w kwestii biegania jak i polepszania stanu zdrowia

Masz jakieś cele biegowe? 

W przyszłym roku bardzo chciałabym zdobyć Koronę Półmaratonów Polskich. Koszt opłat startowych, przejazdów i pomocnego w treningu zegarka biegowego, niestety w tej chwili uniemożliwia mi realne myślenie o tym cyklu. Studiuję dwa kierunki, do tego pracuję. Mnóstwo pieniędzy wydaję na leki i wizyty… Swoją drogą, to prowadzę akcję, dzięki czemu liczę, że uda się po części zrealizować biegowe marzenia – szczegóły tutaj.

Dlaczego warto śledzić Biegiem PoZdrowie?

Zachęcam do obserwowania mojej strony każdego, kto interesuje się sportem i szuka pomocy w walce ze swoimi słabościami. Mogę się pochwalić, że w pierwszym dniu prowadzenia strony, odezwała się do mnie dziewczyna, która potrzebowała mojej pomocy, co jest dla mnie największą nagrodą za cały wysiłek, który wkładam w powrót do zdrowia.

Więcej na: Biegiem PoZdrowie.

Maciej Gach

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj