„Rodzic zrobi dla swojego dziecka wszystko”. Szansa-Start Gdańsk, czyli jedna wielka rodzina

– Mamy dziwną mentalność. Przychodzę, pytam, rozmawiam, patrzę na rozmówcę i jestem przekonany, że on myśli, że chcę parę złotych „wyprowadzić”. To jest strasznie poniżające. Gdyby nie cel, który temu wszystkiemu przyświeca, już dawno rzuciłbym to w cholerę – mówi Eugeniusz Grabowski, prezes zarządu Stowarzyszenia Rehabilitacyjno Sportowego Szansa-Start Gdańsk. Stowarzyszenia organizującego treningi dla 70 osób w 5 sekcjach z rocznym budżetem na poziomie zaledwie 300 tysięcy złotych. Szansa-Start to stowarzyszenie zrzeszające sportowców z niepełnosprawnościami ruchowymi. Organizuje treningi oraz wyjazdy na zawody dla pływaków, łuczników, tenisistów stołowych, lekkoatletów i zawodników mało znanej w Polsce dyscypliny – boccia. To sport dla najbardziej pokrzywdzonych, zazwyczaj z porażeniem czterokończynowym. Razem z nimi trenują i startują w zawodach ich partnerzy – zazwyczaj rodzice – którzy wolny czas w weekendy spędzają na ustawianiu wózka, podawaniu i zbieraniu bili, czyli po prostu trenowaniu.

Posłuchaj:


RODZIC ZROBI DLA DZIECKA WSZYSTKO

– Myślę, że każdy rodzic dla swojego dziecka zrobi wszystko. To wymaga poświęcenia, ale udaje nam się to już od czterech lat. Jeżeli widzimy na treningu uśmiech, to jest to dla nas nagroda, bo nasze dzieci są szczęśliwe. Wszyscy pracujemy i ciężko jest zorganizować drugi trening – mówi jeden z rodziców.

Po zawodnikach widać, że sport, który jest jednocześnie formą rehabilitacji, to ich pasja. – Najważniejsze jest to, żeby się spotkać, dobrze mówię? – pyta retorycznie Maciek, jeden z zawodników.

NIEPEŁNOSPRAWNI SĄ CWAŃSI

Tenis stołowy to najbardziej znana sekcja gdańskiego stowarzyszenia. Głównie za sprawą Natalii Partyki, ale – jak mówi Ernest Gardnik – takich osób jak Natalia jest dużo więcej. – Zaczynałem jak wszyscy – od piłki, a później przypadkowo trafiłem na tenis stołowy. Na początku była to zabawa, potem rehabilitacja, a następnie stała się moim życiem. Jako młody człowiek spotykałem się z wyzwiskami, bo osoby niepełnosprawne siedziały zazwyczaj zamknięte w czterech ścianach i każdy myślał, że są to osoby gorsze. Później się to zmieniało, a teraz myślę, że osoby zdrowe zazdroszczą nam werwy do życia.

– Sport niepełnosprawnych to pełne zawodowstwo. To jest ciężki codzienny trening – dodaje inny zawodnik, Mirosław Kowalski. – Dzisiaj osoba niepełnosprawna jest przy stole dziesięć razy cwańsza niż osoba zdrowa. My przez swoje niedoskonałości nauczyliśmy się, co jest najważniejsze w tenisie stołowym: myśleć – kończy Gardnik.

„BYĆ SZCZĘŚLIWYM, TYLE”

– Kiedyś wypoczywałem zazwyczaj aktywnie. Na plaży zawsze była piłka, kajaki – tak spędzałem wolny czas i mi tego brakuje, więc łucznictwo to dla mnie kontynuacja – wspomina jeden z gdańskich łuczników. I dodaje: Nie ma sensu marzyć o jakichś odległych czasach i sytuacjach, jeżeli na tę chwilę muszę poprawić to, co robię źle. Tak ten świat działa. Ja nie mam żadnych innych marzeń niż jakakolwiek inna osoba. Być szczęśliwym, tyle.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj