VAR został stworzony z myślą o ograniczeniu złych decyzji sędziowskich. Gol padł po spalonym, którego sędzia nie zauważył? Chwila przerwy w meczu, bramka anulowana i gramy dalej. Zawodnik powinien wylecieć z boiska z czerwoną kartką? Kilkadziesiąt sekund i delikwent jest już poza grą. Problem polega na tym, że kontrowersje są i to jeszcze większe, a VAR momentami wydaje się być bezużyteczny. Jeszcze w zeszłym sezonie zdecydowana większość środowiska mówiła jednym głosem: VAR natychmiast. Im dłużej trwają obecne rozgrywki, tym więcej jest osób kwestionujących działanie wideo-asystenta. Problem polega na tym, że sędziowie nie zawsze korzystają z powtórek, choć wydaje się to być oczywiste.
SPALONE BEZ ZARZUTU
Wszystko jest w porządku w przypadku sytuacji z pozycją spaloną. Tutaj wideo weryfikacja działa bez zarzutu, czego przykład mieliśmy również w derbach. Niestety w tym samym meczu był także przykład nieużycia VARu. Patryk Kun był faulowany w polu karnym, żółto-niebieskim należała się „jedenastka”, a arbiter mógł skorzystać z weryfikacji. Daniel Stefański na „wapno” nie wskazał, a odpowiadający za wideo Szymon Marciniak nie kwestionował jego decyzji.
CZY VAR JEST BEZUŻYTECZNY?
Nie ma sensu łączyć faktu, że Marciniak popełniał już w Gdyni kardynalne błędy. To nie miało w tej sytuacji żadnego znaczenia i będzie on arbitrem meczów Arki jeszcze nie raz. Tym razem obaj sędziowie popełnili błąd, a większa część winy musi spaść na odpowiadającego za VAR. To on widzi powtórki i powinien zareagować. Skoro tego nie zrobił, to pojawia się pytanie: czy wideo weryfikacja jest bezużyteczna?
Odpowiedź jest jednoznaczna: nie. VAR to krok do przodu, ale też ogromna zmiana. Zmiana, która wymaga czasu, aby zaczęła działać prawidłowo (bo idealnie nie będzie nigdy). Kontrowersje z nią związane będą zawsze, ale w dłuższej perspektywie wideo weryfikacja niesie za sobą mnóstwo korzyści. Pozwoliła między innymi uniknąć martyrologii, jaka miałaby miejsce, gdyby uznano gola Marco Paixao, który padł po uderzeniu z pozycji spalonej. W każdym spotkaniu, w którym korzystano z niego prawidłowo, VAR po prostu pomógł.
PROTEZA, Z KTÓREJ TRZEBA KORZYSTAĆ
System nie jest doskonały, to oczywiste. Można go porównać do protezy, która nigdy nie będzie działała tak, jak zdrowa kończyna (w tym wypadku to utopijni sędziowie niepopełniający błędów), bywa niewygodna i czasami irytuje. Piłkarski organizm nie ma jednak innego wyboru – musi z protezy korzystać.