Zabrakło nafty w Płocku. Arka z pustym bakiem wraca do Gdyni

Półśrodkami nie da się wygrywać. Arkowcy przesycili się zwycięstwem przeciw Sandecji i w Płocku totalnie oddali pola gospodarzom. Żółto-niebiescy mieli aż 45 minut na odrobienie strat, ale kompletnie przeszli obok meczu, przegrywając z Wisłą 0-2.

Pustki na trybunach w Płocku. To jeden z ostatnich archaicznych stadionów w Ekstraklasie i czuć tam pismo nosem. Bryzę ekstraklasowego powietrza zastąpiła woń spadku i większego zainteresowania szczypiorniakiem. W Gdyni jest zupełnie inaczej – tam pachnie piłką, ona dominuje w mieście nad ekstraklasowymi koszykówką i piłką ręczną. Ale na boisku nie było tego widać.

ZAGRALI W DZIADKA

 Nafciarze w pierwszej połowie rozgrywali to jak „w dziadka”. Obrońca gdyńskiego zespołu Tadeusz Socha, nie wyciągnął wniosków po sprokurowaniu karnego i przy drugiej bramce także dał się oszukać Merebaszvilemu. W efekcie ospała, ignorująca ataki w środku pola defensywa Arki sama była winna wynikowi 2-0 do przerwy.

PRZESYT POWODEM PRZEGRANEJ

Można zapytać dlaczego? Czemu po 5:0 przeciwko Sandecji, Arkowcy poczuli się nasyceni. Bo przecież trudno tego nie dostrzec – w Płocku wyszli na płytę, jakby przekonani, że półśrodkami można zdobyć komplet punktów. A właśnie nie! To gdynianie byli przed meczem na fali wznoszącej, to ich komplementowano w całej Polsce i to oni powinni przyjechać na Mazowsze prowadzić grę, przypominając gospodarzom, że ci przegrali ostatnie 4 spotkania z rzędu. Wystarczyło na pierwsze 10 minut. Potem dominowali Stilic i Kante, czyli panowie w niebieskich koszulkach.

ZABRAKŁO ARTYSTY

I właśnie gdyby popatrzeć na charakterystykę tych piłkarzy, to Arce na pewno kogoś takiego w sobotę zabrakło – krystalicznego technika, który potrafi jednym dotknięciem przechylić szalę meczu na swoją korzyść. Przetrzymującego piłkę, widzącego coś nadto co można łatwo przewidzieć.

ZADBAJCIE O FREKWENCJĘ

2900 osób na stadionie. To tyle ile swobodnie zmieści się na hali w Gdyni. Piłkarzom Wisły należy więc współczuć, zrobili dobrą robotę, a ich popisy oglądały 3/4 niezajętych krzesełek. Dla Arki to żółta kartka – zawiedli najbardziej Luka Zarandia, Mateusz Szwoch i Sergiej Kriwiec. I przestroga – w Gdyni na stadion regularnie przychodzi po 10 tys. ludzi i więcej. Jeśli gra będzie przypominała tę w Płocku, to i frekwencja będzie podobna. 

Wisła Płock – Arka Gdynia 2:0 (Kante 22; Varela 42)

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj