Spotkanie pomiędzy Wybrzeżem Gdańsk, a Chrobrym Głogów rozpoczęło się z 15 minutowym poślizgiem. Okolice Trójmiasta zostały bowiem sparaliżowane przez intensywnie padający śnieg. Problemy komunikacyjne nie wpłynęły negatywnie na drużynę z Głogowa. Od początku meczu byli stroną dominującą i to oni dyktowali warunki w hali Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu. Jeżeli chodzi o szczypiornistów Wybrzeża to nie udawało się praktycznie nic. Gdańszczanie w prosty sposób tracili piłkę, słabo wyglądali w obronie, a również formacja ataku nie błyszczała przy dobrze ustawionych głogowianach.
ZOSTALI W SZATNI
Na podopiecznych Marcina Lijewskiego najwyraźniej źle podziałała przerwa świąteczna bo zdecydowanie drużyna zapomniała we wtorek wyjść na parkiet. Głogowianie z łatwością forsowali defensywę zagubionych gdańszczan i na 10. minut przed zakończeniem prowadzili pewnie 13:6. Na przerwę goście schodzili z jeszcze większą przewagą i prowadzeniem 16:8.
CHWILOWY ZRYW
W przerwie spotkania Marcin Lijewski wstrząsnął drużyną, która rzeczywiście na początku drugiej połowy zaczęła radzić sobie o wiele lepiej. W przeciągu pięciu minut gdańszczanie zniwelowali straty do pięciu bramek, ale jak się później okazało był to tylko jednorazowy zryw, bo Chrobry grał bardzo konsekwentnie. W 4. minuty rzucił 3 bramki pod rząd i znowu uciekł na bezpieczne prowadzenie 21:12. Podopieczni Michała Wolnego mieli mecz pod kontrolą i do końca nie dali sobie wydrzeć pewnego zwycięstwa nad Wybrzeżem. Głogowianie wracają do domu z wygraną 30:24.