Trzeba bić na alarm i w końcu wie o tym także trener. Lechia w Kielcach chce pokonać demony przeszłości

Lechia gra źle – to wiedzą wszyscy od bardzo dawna. Długo wydawało się jednak, że odmienne zdanie miał Adam Owen, który zazwyczaj w grze swojego zespołu widział pozytywy. Walijczyka już na ławce biało-zielonych nie ma. Zastąpił go Piotr Stokowiec, który – na całe szczęście – jest realistą i jasno stwierdza: trzeba radykalnych zmian, musimy bić na alarm. W tym, co mówi Stokowiec, trudno znaleźć optymistyczne przesłanki. Nie jest tajemnicą, że piłkarze są w bardzo słabej formie fizycznej. Wiadomo też, że w strefie mentalnej dalecy są od ideału. Paradoksalnie jednak sygnały, które wysyła szkoleniowiec i fakt, że jasno mówi, jak wygląda sytuacja w zespole, powinien kibiców Lechii cieszyć. Trener nie owija w bawełnę, wie w jakim miejscu jest jego drużyna i o tym mówi wprost.

– Ostatnie mecze nie były dla nas dobre, ale były porządną dawką wniosków i analiz. Z jednej strony ubolewam nad tym, że straciliśmy kolejne bramki i przegraliśmy, ale z drugiej strony na plus trzeba zapisać to, że mecze z Lechem i Legią nie zamazały nam obrazu. Nie były to jednobramkowe porażki, które dałyby nam złudzenie, że nie jest tak źle. Te mecze pokazały, że mamy braki, że trzeba radykalnych zmian, i że trzeba bić na alarm. I w sensie mentalnym, i fizycznym, i taktycznym – to słowa, które Stokowiec wypowiedział na konferencji prasowej przed meczem z Koroną Kielce. Szkoleniowiec nie odmienił gry Lechii z dnia na dzień, ale przynajmniej nie zakłamuje rzeczywistości, mówiąc, że jego zespołowi zabrakło szczęścia. To nie pech zepchnął biało-zielonych na czternastą pozycję w tabeli i Stokowiec doskonale o tym wie, a to jeden z pierwszych kroków do tego, by grę zespołu poprawić.

POKONAĆ DEMONY PRZESZŁOŚCI

Jednym z problemów Lechii jest strefa mentalna. Drużyna przez większość sezonu wygląda jakby nie wierzyła w swoje możliwości. Teraz przed nią bardzo trudne wyzwanie. Będzie musiała zmierzyć się z zespołem, który w pierwszym meczu ją upokorzył. Korona biało-zielonych zdemolowała. 4:0 do przerwy, 5:0 po końcowym gwizdku. Gospodarze nie wiedzieli, co dzieje się na boisku, a goście się na nim bardzo dobrze bawili. Wspomnienie tego meczu na długo zostanie w głowach i kibiców, i piłkarzy.

ZNÓW GRAD GOLI?

Patrząc na potyczki Lechii z Koroną z punktu widzenia bezstronnego kibica, na to spotkanie powinno się oczekiwać z dużymi nadziejami. W ciągu ostatnich pięciu lat drużyny mierzyły się jedenastokrotnie i aż pięć razy w meczu padło co najmniej 5 goli. Zaledwie dwa spotkania skończyły się bezbramkowym remisem, więc na murawie powinno być ciekawie. Czy tak będzie, przekonamy się w sobotę, 31 marca, o 18. Relacja z meczu na www.radiogdansk.pl.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj