Jak potoczą się losy niesfornych piłkarzy Lechii? Piotr Stokowiec już raz pokazał, że nie patyczkuje się z delikwentami

Piłkarze, którzy w nocy z niedzieli na poniedziałek pod wpływem alkoholu niszczyli maszyny, za dnia będące rozrywką dla dzieci i młodzieży, czekają na wyrok. Pierwszą przykrość jakoś przeżyli, choć noc w izbie wytrzeźwień mogła być doświadczeniem traumatycznym, a już z pewnością upokarzającym. Policja i Lechia sprawę badają. Bohaterowie skandalu przychodzą na trening, bo kontrakty wciąż obowiązują.

 

CO ZROBI PIOTR STOKOWIEC ?

Czy ponad półtora promila alkoholu w organizmie stwierdzone o 2. nad ranem po awanturze w części gastronomicznej pasa nadmorskiego to wystarczający powód, by wyrzucić piłkarza z drużyny? Piotr Stokowiec po podjęciu pracy w Lechii pokazał, że jest człowiekiem zasad i „twardej ręki”. Kiedy najlepszy strzelec nie zastosował się do regulaminów i nie przybył na czas do pracy, został jej pozbawiony. Zachowanie trenera Lechii wobec Marco Paixao przysporzyło mu szacunku a dla piłkarzy stanowiło jasny przekaz, że nie będzie pobłażania dla tych, którzy do obowiązujących zasad się nie zastosują.

MUSZĄ PONIEŚĆ KONSEKWENCJE

Marco był jednym z liderów drużyny. Mimo to trener nie zawahał się użyć radykalnych środków. Wiadomo nieoficjalnie, że jeden z bohaterów „gorączki niedzielnej nocy” jest również podstawowym zawodnikiem. Ten drugi na oblicze drużyny wpływa już w mniejszym stopniu. To jednak nie może mieć wpływu na konsekwencje. Jeden i drugi powinni otrzymać jednaką karę. Czy w tej sytuacji trener zdecyduje się na rozwiązanie kontraktów, czy tylko na zesłanie do czwartoligowych rezerw?  Kara finansowa na pewno będzie i zaboli, ale piłkarze to jednak zamożni ludzie. Dadzą radę.
Brak surowych konsekwencji sprawi, że furtka do świata używek i rozrywek zostanie uchylona.

CASUS PESZKO

Dotychczas bohaterem największej afery alkoholowej w Lechii był Sławomir Peszko, który niefrasobliwie późną nocą odebrał telefon od adepta sztuki dziennikarskiej, który chciał pokazać, że jest prawdziwym rewolwerowcem. Stracili obaj. Piłkarz, by pojechać na mundial, musiał tłumaczyć się samemu selekcjonerowi kadry narodowej a redaktor internetowego radia został na jakiś czas „zdjęty z anteny”. Przypadek Peszki jest jednak inny. Piłkarz nie naruszył przestrzeni publicznej, balował w domowym zaciszu, a następnego dnia trenował na pełnych obciążeniach.

BLIZNA NA WIZERUNKU

Lechia pod wodzą Piotra Stokowca osiąga bardzo dobre wyniki. W zespole panuje zdrowa rywalizacja. Zaangażowanie nagradzane jest miejscem w składzie. Każdy zaczął z „czystą kartą” i wielu zawodników zapracowało już na bardzo pozytywne wpisy. Wiadomo też, że piłkarz to nie zakonnik, a klub piłkarski nie klasztor. Kolejny raz zabrakło jednak wyobraźni i siły charakteru. Kiedy zarabia się kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie i z racji wykonywanego zawodu staje się osobą publiczną, to niestety -„nie ma przebacz”. Tym bardziej, że w grach zespołowych pracuje się na wizerunek całego klubu. Jestem przekonany, że sztab szkoleniowy i zarząd nie zgodzi się na szarganie coraz lepszego imienia.

Otwartą ranę trzeba zdezynfekować, by mogła się jakoś zabliźnić. Lechia S.A. ma problem, któremu przynajmniej na razie daje wyraz słowem kluczem – „no comments”. W końcu trzeba będzie jednak wymienić piłkarzy z nazwiska oraz poinformować, że klub nie zamierza tolerować podobnych zachowań, i w związku z tym…

Włodzimierz Machnikowski/mkul

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj