Siedem porażek z rzędu i przełamanie na Treflu. Gdańszczanie przegrali z Asseco Resovią

Siatkarze Trefla z czwartą porażką w siódmym meczu PlusLigi. Gdańszczanie przegrali z ostatnią w tabeli Asseco Resovią Rzeszów 1:3 (16:25, 25:22, 20:25, 22:25). Po raz kolejny o wyniku zadecydowały przestoje w grze podopiecznych Andrei Anastasiego. Pierwszy set, niestety, do złudzenia przypominał drugą i trzecią partię z poprzedniego meczu. Do pewnego momentu wszystko wyglądało w porządku, wynik utrzymywał się w okolicach remisu, aż Treflowi przytrafiał się przestój. Tym razem gra gdańszczan zatrzymała się przy stanie 13:13. Od tego momentu nic już nie funkcjonowało tak, jak powinno. Gospodarze zdobyli już tylko trzy punkty i przegrali 16:25.

PORZĄDNY DRUGI SET

Zupełnie inaczej podopieczni Andrei Anastasiego zaprezentowali się w drugim secie. Tym razem od początku przejęli kontrolę, wyszli na prowadzenie i już go nie oddali. Moment zawahania mieli tylko w samej końcówce. Kiedy Trefl miał już piłkę setową przy prowadzeniu 24:20, stracił dwa punkty z rzędu i zrobiło się nerwowo. Ostatecznie jednak udało się pozytywnie zakończyć partię.

ZMARNOWANA SZANSA

Wydawało się, że gospodarze podtrzymają dobrą grę, zwłaszcza że znakomicie otworzyli trzeci set. Prowadzili 7:2 i wyglądało na to, że mają już bezpieczną przewagę. Tymczasem Asseco Resovia straty odrobiła jeszcze na długo przed końcem seta, bo wyszła na prowadzenie 15:14. Gdańszczanie w tej partii już się nie podnieśli. Robił, co mógł Wojciech Grzyb, próbował pobudzić zespół, ale gospodarze przegrali 20:25.

KOLEJNY PRZESTÓJ

Najbardziej wyrównany, bez przestojów z obu stron, był czwarty set. Ani gospodarze, ani goście nie prezentowali może porywającej siatkówki, ale obie drużyny długo zgodnie punktowały. Tak naprawdę większej przewagi nikt nie wypracował sobie aż do stanu 17:17. Wtedy jednak kilka punktów z rzędu zdobyli rzeszowianie. Mieli trochę szczęścia, na pewno pomogła im nieskuteczność gdańskich lwów w ataku i goście prowadzili 20:17. Anastasi próbował jeszcze ratować sytuację prosząc o przerwę na żądanie, ale mający na wyciągnięcie ręki pierwszą w tym sezonie wygraną rywale już nie odpuścili. Ich grę ciągnął Thibault Rossard, punktujący nawet przy sytuacyjnym ataku i potrójnym bloku. Ostatecznie goście wygrali 25:20 i cały mecz 3:1.

CZAS NA LIGĘ MISTRZÓW

To czwarta w tym sezonie i druga z rzędu porażka Trefla. Gdańszczanie nie potrafią poradzić sobie z problemami na rozegraniu, nie ma śladu po znakomitej formie z początku sezonu Macieja Muzaja, a w perspektywie kilku dni jest już spotkanie z PGE Skrą Bełchatów w Lidze Mistrzów. Z taką grą o jakiekolwiek punkty na europejskich parkietach będzie piekielnie trudno.

Trefl Gdańsk – Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (16:25, 25:22, 20:25, 22:25)

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj